Zobacz pojedynczy post
stary 10-07-2009, 21:45   #1178
Duch Niespokojny
Moderator
 
Duch Niespokojny's Avatar
 
Data dołączenia: 10 09 2005

Posty: 2,348
Stan: Na Emeryturze
Domyślny

http://kondratczyk.motogrono.pl/2009...olnym-lub-gin/
Ukryty tekst:
“Live free or die” to oficjalne motto stanu New Hampshire w USA. Ostatniego, który nie wprowadził jeszcze przymusu zapinania pasów bezpieczeństwa. Do roku 1995 udało się to już w pozostałych 49 stanach. Jak donosi “Gazeta Wyborcza”, lewica rządząca w stanowym parlamencie, po raz drugi próbuje przeforsować prawo nakazujące zapinanie pasów. Udało się już przegłosować je w izbie niższej. Jest więc spora szansa, że tym razem wejdzie w życie.

Zwolennicy przymusu zapinania pasów zachodzą pewnie teraz w głowę, jak ogromna liczba ofiar wypadków samochodowych musi być w New Hampshire. “GazWyb” dostarcza danych, według których stan “jest jednym z trzech najbezpieczniejszych stanów [na 50!], jeśli chodzi o wypadki drogowe. Na 100 milionów mil przejechanym przez auta ginie tam mniej niż jedna osoba, w sąsiednich Vermoncie i Maine - odpowiednio 1,1 i 1,3. Aż 15 stanów ma dwa razy wyższą śmiertelność w wypadkach niż New Hampshire.”

Czy te dane mogą wywrzeć jakikolwiek wpływ na myślenie zwolenników przymusu zapinania pasów? Nie sądzę. Większość z nich nie jest nawet w stanie rozróżnić sprzeciwiania się “przymusowi zapinania pasów” od “sprzeciwiania się zapinaniu pasów”. Ćwierćdolarówka z New HampshireNa zasadzie odruchu Pawłowa myślą, że jeśli ktoś sprzeciwia się przymusowi zapinania, to automatycznie przeciwny jest również dobrowolnemu używaniu pasów. Tymczasem są to dwie, zupełnie oddzielne kwestie. Osobiście jestem wrogiem przymusowego zapinania pasów, ale dość często z nich korzystam oraz zalecam innym ich używanie. I w takim zachowaniu nie ma żadnej sprzeczności.

Walka z przymusem używania pasów nie wynika bowiem z żadnych danych statystycznych, bez względu na to, czy świadczą one o znaczącej poprawie bezpieczeństwa, czy, jak to ma miejsce w New Hampshire, wskazują, że pasy nie mają żadnego znaczenia lub wręcz skłaniają do bardziej niebezpiecznej jazdy (efekt Peltzmana).

Argument jakim posługują się w tej kwestii zwolennicy wolności jest bowiem natury moralnej. Wierzymy, że człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia, posiada rozum i wolną wolę (co dla wielu wydaje się być staroświeckim zabobonem). Z tego zaś wynika, że jest odpowiedzialny za swoje czyny. Jest Panem swojego losu. Jeśli więc szkodzi samemu sobie, (nie tylko nie zapinając pasów, ale również paląc papierosy, pijąc alkohol, nie myjąc zębów etc.) to jest to jego własna, prywatna sprawa i powinien ponieść pełną odpowiedzialność jaka z tego wynika. Chcącemu nie dzieje się krzywda.

Zupełnie odwrotnie myślą natomiast ludzie o mentalności niewolniczej. Według nich człowiek nie jest Panem swojego losu. Jest poddanym, który musi karnie wykonywać polecenia “mądrzejszych”. Pozostawiony samemu sobie zrobi sobie zaraz krzywdę, jak dziecko pozostawione bez opieki. Taki sposób myślenia trafnie skrytykował jeden z mieszkańców New Hampshire przytoczony przez “Gazetę Wyborczą” - “prawdziwy dylemat jest taki: czy będziemy obywatelami, czy poddanymi“.

Niewolniczemu podejściu do człowieka przyklaskuje państwo, które ma dzięki temu pełne ręce roboty przy ochronie jednostki przed nią samą. Nie jest już tylko “nocnym stróżem”, który chroni człowieka przed agresją innych ludzi. Staje się opiekunem, przed którego przymusową opieką nikt nie jest w stanie uciec. Rację miał A. de Tocqueville, gdy już ponad 170 lat temu napisał o państwie demokratycznym: “nie obawiam się tyranii władców, ale raczej ich opiekuńczości“.

Nieoficjalne motto tego opiekuna mogłoby brzmieć: “Żyj bezpiecznym lub płać mandat“.
Duch Niespokojny jest offline   Odpowiedz z Cytatem