Albo coś innego wymyśliłem. Po naszej śmierci dochodzi do końca świata i w nowo powstałym świecie rodzimy się w innym ciele (nie daj borze jeszcze urodzę się takim rybzorem), jesteśmy kimś innym, ale przeżywamy życie tej osoby dokładnie tak samo jak ona w tym starym świecie, i tak w kółko, po śmierci tej nowej osoby rodzimy się jako inna osoba w takim samym świecie, znowu przeżywamy jej życie tak samo i tak w całą nieskończoność, nawet wszystkie komcinacje się powtórzą i to znowu będą się powtarzać. Jak dla mnie ma sens, chociaż ta teoria jest trochę zmodyfikowaną wersją tej pierwszej (jest w tym temacie na pierwszej stronie) to jednak wolę tą pierwszą teorię.
Swoją drogą, Lasooch o co ci chodzi z tym sensem? Sens to inaczej cel, ktory zazwyczaj jest nadany przez kogoś, więc nie rozumiem, że niby śmierć nie ma celu? Śmierć ma sens - kontroluje populację, to jest jej cel. Ale ty to nieprawidłowo rozumiesz jako błędy i sprzeczności teorii osób, które się tutaj wypowiadają.
|