Dobra ja dam swoje stare opowiadanka....
------------------O-P-O-W-I-A-D-A-N-I-E-----------------------------
Tytul: Wyprawa do Elvenbone
Obudzilem sie rankiem na pewnej wyspie. Wyspa ta byla polozona niedaleko Ab'Dendriel ,miasta elfow. Na tym skrawku ladu wznosily sie fortyfikacje zamku Elvenbone. Wiedzialem ze nocujac tam narazam sie na ryzyko ale za to adrenaline wyczuwalo sie w powietrzu... Gdy juz przetarlem oczy i obmylem twarz w rzece ,zlowilem kilka ryb i je zjadlem na sniadanie. Po posilku sprawdzilem swoj inwentarz. W mojej torbie lezaly 2 plecaki i lina potrzebna do wyjscia z tej wysepki. W pierwszym plecaku byly potezne pociski magiczne bylo 20 runow z tymze czarem ,niektore niestety byly juz troche zuzyte ,w drugim plecaku byly czyste runy i kilka runow leczniczych nie bylo ich za wiele ale i tak wierzylem w to ze nie bede musial ich uzywac. Przyszedl czas na ubranie sie ,zbroja plate prawie od razu znalazla sie na miejscu ,po chwili plate legs tez juz byly zalozone. Potem wlozylem na siebie lekkie buty ,po czym chwycilem krasnoludzka tarcze w jedna dlon i przerzucilem torbe przez ramie. Na glowe nalozylem stalowy helm i chwycilem na koniec dragon hammera w druga reke.
Wzielem zapas ryb i ruszylem kilka metrow w bok zauwazylem minotaura. Po chwili wylonily sie jeszcze dwa ale owe minosy znajdowaly sie za murem , wiedzialem po co tutaj jestem... Zerki i minotaury straznicy ,to mnie tutaj przyciagnelo. Jeszcze wypowiedzialem formulem zaklecia "utano vid" i juz czulem ze staje sie niewidzalny ,ze potwory mnie nie zauwazal. Wiedzialem rowniez ze powinienem sie spieszyc ,czar nie trwa wiecznie... Otworzylem plecak z runami ,i ruszylem... Taaaaaaa oto moj cel pierwszy zerk. Ja go widzialem on mnie nie. Skupilem sie i wypalilem pierwszy pocisk ,zerk mruknal z bolu i zaczal sie rozgladac. Ciach drugi pocisk ,zerk stenknal juz z bolu i zaczal sie gwaltownie rozgladac. Trzeci pocisk poszedl zerk juz zaczyna krwawic i ucieka. Ruszam w pogon ,zerk wbiega na dziedziniec zamku ,jest tutaj pelno minotaurow dostrzegam 2 straznikow. Oni na szczescie mnie nie widza. Strzelam kolejny raz w orka ,a potem jeszcze ze dwa razy gdy pada niestety nic nie zostawia. Teraz zabieram sie za straznikow ,po krotkim ostrzale umiera jeden. Drugi jest troche twardszy ale w koncu tez zdycha. Szybko przeszukuje cialo znajduje troche zloto. Marna zaplata za moj trud i za zuzyte runy. Juz wiem ze zostalo mi malo czasu ,juz czuje jak czar slabnie. Wchodze na mury chcem isc po mysliwego na jednej wiezy ,lecz spotyka mnie tutaj niespodzianka zerk. Zerk na murze? Zdziwilem sie. Na szczescie byl juz ranny i szybko go dobilem. Szybko wbiegam na wieze ,widze rywala... Strzelam 2 razy ,mysliwy jest zdeorientowany i juz sie poddal gdy nagle przestaje dzialac niewidzalnosc. "Nie teraz" mysle uciekajac z wiezy. Przy okazji przeszukalem cialo zerka w ktorym byla halabarda. Moja twarz usmiechnela sie. Jednak schodze na dziedziniec by dokonczyc dzielo ,i zabic minotaury. Padaja szybko nie robia problemow. Nagle widze jakas postac "Hmmmm czlowiek? O tej porze?" pomyslalem. Wdrapalem sie na mury zeby zabic jeszcze orki slabsze niz Berserk ale i tak nie slabe ,szczegolnie wojownicy zadaja rany. Mysle ze czas pozbierac rzeczy z przeciwnikow i wychodzic.
Tak oto zakonczyla sie moja wyprawa ,oprocz pieniedzy za sprzet jaki tam znalazlem zdobylem rowniez bezcenna wiedze . Mysle "Czas wracac do domu ,do Venore". Jak pomyslalem tak zrobilem.
------------------------------D-A-N-E-------------------------------
Lvl podczas wyprawy 15 ,mlvl 21.
Zdobyty exp = 3.000 ( +/- )
Zdobyta kasa = 1.400
Runow HMM poszlo okolo 12.
---------------------------S-C-R-E-E-N-Y----------------------------
Sa
tutaj i sa 3 zajmuja 340 KB nie sa one najlepsze

ale sa.
---------------------------------------------------------------------
Mirthoolt
Danubia
---------------------O-P-O-W-I-A-D-A-N-I-E-------------------------
Tytul: Wyprawa na smoki
Gdy przebywalem w moim ukochanym miescie Venore ,co tutaj duzo gadac zaczelo mi sie nudzic. Siedzac i lowiac ryby wspominalem mojego nauczyciela ktory ksztalci w Akademi na Rookgardzie. Przypomniala mi sie lekcja o smokach w ktorej powiedzial o pewnym smoczym siedlisku na poludnie od Venore. Podobno mieszkal tam samotny smok na skale ktory czeka na pogromce. Pomyslalem czemu nie zabic go ,jedyne czego potrzebowalem to runy Energetycznych Pol ktorymi mozna spokojnie razic zielonego jaszczura. Wiele nie myslac wzielem ryby i ruszylem w strone depotu. Otworzylem swoja skrzynke i przejzalem zapas runow. Byly tam runy lecznicze , ciezkie pociski magiczne , czyste runy i pola energi. Wzielem maly zapas runow okolo jednej torby. Wrzucilem rowniez do mojej torby niedokonczony plecak runow leczniczych. Wzielem jeszcze skrzynki niezbedne do wspiencia sie na skale.
Wychodzac z Venore probowalem przypomniec sobie ta lekcje poswiecona mojemu nowemu rywalowi. "Hnmmmm co on jeszcze mowil?" pytalem sie w myslach. Po chwili przypomnialo mi sie zeby nigdy nie stac na przeciw paszczy smoka. Prowokuje go to do dmuchniecia ogniem i podpalenia poskromcy ,nie jedna osoba juz tak zginela. Idac na owa skale musialem pokonac wiele wezy ,co prawda nie byly to potezni rywale ale zmuszali do malego wysilku. Gdy doszedlem do skaly ktos pod nia byl. Pomyslalem wiec "Doswiadczony wojownik moze cos sie od niego naucze" i obserwowalem go z zapartym tchem. Smialek wszedl po jakis paczkach na skale i... rzucil ogniowa bombe. Przerazilem sie a przez glowe przeszla mi mysl "Czy on jest naprawde taki glupi?" ,niestety okazalo sie ze tak. Zszedl z skaly bardzo posiniaczony i poparzony ,lecz nie poddal sie tym mi zaimponowal. Zadal mi pytanie jaka jest formula na energetyczne pole ,wiec odpowiedzialem krotko "adevo grav vis". Zrobil jeden run podziekowal i wdrapal sie na skale. Nie zdazyl nawet rzucic czaru a juz zginal. Troche mnie to przerazilo ale nie po to szlem taki kawal drogi zeby teraz sie poddawac. Weszlem na paczki wypowiedzialem "utamo vita" i chwile patrzylem na jaszczura z czerwonymi oczami. Weszlem szybko i przywalilem mu z pola energi ,po czym szybko ucieklem. Niestety tarcza okazala sie bardzoo slaba i padla juz po pierwszym wejsciu. A mistrz mowil ze sa potrzebne trzy ,cztery zeby ubic smoka. Troche zwatpilem lecz otworzylem plecak z runami leczniczymi i... czekalem. Czekalem az czar pola przestanie dzialac. Gdy przestal weszlem szybko i strzelilem w smoka lecz jakims cudem smok uniknal mojego czaru. Szybko zeszlem po czym sie uleczylem. Dyszac z przerazenia zadecydowalem "Wchodze jeszcze raz i go teraz zabije" weszlem i strzelilem teraz jednak nie chybilem. Gdy zeszlem bylem mocno poobijany ,i drugi run leczniczy zniknal z mojego plecaka. Wchodzilem jeszcze 2 razy oba skonczyly sie leczeniem. Chwile po ostatnim strzale smok padl ,weszlem pospiesznie po zdobycz i znalazlem przy nim tylko mace. To byla nagroda za moje trudy ,czy jakis zart? Wzielem mace i poszedlem do Venore ,szczesliwy z zabicia swojego pierwszego w zyciu smoka.
I kolejny raz nauka na Rookgardzie nie poszla na marne.
--------------------------D-A-N-E-----------------------------------
Po zabiciu 4 smokow zdobylem 2 mace , steel shield , 133 gp.
Moj lvl w chwili zabijania smoka 15 ,Mlvl 22.
Na pierwszego smoka poszlo 4 UHy na kazdego nastepnego ,gdy zlapalem doswiadczenie w ich zabijaniu 0.
Potrzebne do zabicia smoka strzaly 4.
--------------------------S-C-R-E-E-N-Y------------------------------
Screen sa
tutaj ,jest ich lacznie 21 i zajmuja okolo 2,21 MB
---------------------------------------------------------------------
Mirthoolt
Danubia
------------------O-P-O-W-I-A-D-A-N-I-E-----------------------------
Tytul: Morderca
Po ostatniej wyprawie na smoki uzaleznilem sie od adrenaliny. Nudzily mnie dotychczas wykonywane czynnosci takie jak lowienie ryb czy robienie runow. Jako ze bardziej slucham serca niz rozumu ,rzucilem zajecia typu robienie runow i poszedlem na smoki. Gdy juz dochodzilem do skaly na ktorej mieszka smok zauwazylem smialka ktory z nim walczy. Gdy przyjrzalem sie blizej twarzy wojownika rozpoznalem znajome rysy twarzy. "Widzialem go dzisiaj tutaj rano ,to on." pomyslalem po czym przywitalem sie. Gdy stalismy i czekalismy na kolejnego smoka rozmowa spokojnie sie rozwijala. Nagle podszedl jakis czlowiek ,byl daleko nie zauwazylem twarzy poniewaz byla zakryta kapturem. Nagle w moja strone polecialy jezyki ognia podpalajac mnie. Niewiele myslac ,bo o czym, rzucilem sie w pogon. Jako ze mialem kilka runow pola energi zaczelem je rzucac pod nogi mezczyzny ktory mnie atakowal. Moj towarzysz spanikowal i zacza uciekac. Ja szczerze mowiac tez uciekalem lecz walczac. Pojedynek magiczny trwal dosyc dlugo ,musialem sie dwa trzy razy leczyc. Gdy bylem przy poludniowym wejsciu do Venore dostrzeglem dwoch ludzi. Na widok owego pojedynku zaczeli uciekac ,a zarazem probowali sledzic nas w nadzieji na latwy lup. Wbieglem szybko do Venore ,moj przesladowca nie najwyrazniej sie czegos bal. Czesc drogi w Venore palila sie. Na ulicy lezalo kilka cial ,najwyraznie owy mezczyzna juz tutaj byl. Gdy dobieglem do pierwszego skrzyzowania spotkalem dwoch ludzi ,gdy powiedzialem ze niedaleko jest morderca postanowili mi pomuc. Szybko odpowiedzialem ze musze jeszcze isc po zapas runow do depozytu. Kolo depozytu stal jak zawsze tlum .lecz rozmowa nie byla taka jak zawsze. Byla mowa Myralthan Darkfrost ktory zabijal za pomoca ognia "A wiec Myralthan Darkfrost to jego imie." pomyslalem po czym szybko podbieglem do mojej skrzynki chwycilem dwa plecaki runow i wybiegajac powiedzialem ze on tez chcial mnie zabic. Gdy to powiedzialem tlum rozwscieczonych magow ,druidow ,palladynow i rycerzy ruszyl za mna. Szlem tak szybko jak tylko moglem gdy zeszlem na bagna zauwazylem Myralthan Darkfrost ktory walczy z dwoma ludzmi. Najwyrazniej oni tez nie dali sie zabic i podjeli walke. Chwycilem w reke run pola energi i cisnelem pod nogi Myralthan Darkfrosta ktory zaskoczony tym atakiem zaczal uciekac lecz nie spieszac sie. Po chwili gdy dostal z pocisku magicznego zaczal zwawiej uciekac w strone Venory. Gdy spotkal na moscie okolo szesciu ludzi ktorzy chcieli go zabic bardzo sie zdiwil ,lecz nie dal za wygrana i zacza sie przepychac co mu sie udawalo. Uciekal jeszcze dlugo ,bardzo dlugo. Trzeba przyznac ze uciekal rozwaznie ,dobrze wybierajac droge ucieczki. Lecz nie mozna wiecznie uciekac. Nagle wskoczyl do pewnej dziury potem do kolejnej i zniknal w mroku jaskini. Lecz ta jaskinia okazala sie dla niego zguba gdzie zginal. Tlum wybuchl spontaniczna radoscia ,i poszedl nad brzeg jeziora by wspolnie lowic ryby i sie najesc...
------------------------------D-A-N-E-------------------------------
Ilosc zuzytych UHow okolo 6.
Ilosc zuzytych EFow okolo 8.
Ilosc zuzytych HNMow okolo 10.
Ilosc ludzi bioracych udzial w polowaniu okolo 10.
Czas polowania okolo 15 minut od czasu kiedy zostalem zaatakowany.
Loot nieznany.
PK :
Myralthan Darkfrost
LVL : 15
Profesja: Mag
Miasto : Thais
Swiat : Danubia
---------------------------S-C-R-E-E-N-Y----------------------------
Jest 7 screenow ktore lacznie waza 731 KB. Dostepne sa
tutaj
---------------------------------------------------------------------
Mirthoolt
Danubia