Podsumujmy:
Skarżycie się, że policja bije wszystkich w tłumie. Nawet tych co nic nie robią. Ale wolicie stać w tym tłumie, z WŁASNEJ NIEPRZYMUSZONEJ WOLI, nawet jeśli za to oberwiecie. Jednocześnie jesteście gotowi rzucić się na policjanta, jeśli ten zaatakuje waszych kumpli. I nadal się skarżycie, że policja wszystkich w tłumie bije.
Więc chyba dobrze robi, że wszystkich? Agresywni zaatakują od razu, ci co nic teraz nie robią i tak zaraz zaatakują, w "imię przyjaźni".
No kurczę... a już trudno przyznać, że osoby bite przez policje wcale takie święte nie są?
Edit: Aha, czy dobrze zrozumiałem, że gdy wasz kolega zaatakuje policjanta, a wy odejdziecie dalej, a nie się przyłączycie, to on będzie wam miał to za złe? Gz.
@down: Baa, przyłączy się do niego, w imię przyjaźni oczywiście.
Ostatnio edytowany przez CytrynowySorbet - 31-08-2009 o 23:40.
|