Zobacz pojedynczy post
stary 16-09-2009, 04:39   #8
bardzoprostynick
Użytkownik Forum
 
Data dołączenia: 23 04 2009

Posty: 35
Domyślny

Mimo iż grę poznałem pod koniec 2003 roku to dopiero około pół roku później zacząłem grać na poważnie. Przygody z 2003? No to z tego co pamiętam, siedziałem kilka dni na szczurach, kilka razy padłem ale nauczyłem się jak grać, gdy uzbierałem 300 gp byłem dumny i postanowiłem, że czas skończyć ze szczurami bo jest nudno. Chciałem kupić eq, w międzyczasie nabrałem się na klonowanie gp i straciłem 100 gp. Kupiłem za kolejne 100 gp studded armor, wydawał mi się taki super bo był duży i srebrny... Oczywiście wyszedłem i tak sobie łaziłem i spotkałem snake'a, myślałem, że węże są groźne i uciekłem... Poszedłem na wschodnią część rookgaardu i podjarałem się, że znalazłem backpack (tam w porcie). Wracając znikąd pojawiły się posion spidery które mnie zabiły... Miałem też sytuację, że poszedłem na questa z jakąś napotkaną grupą, zszedłem przed mino hell na orci przy pełnym respie, a jeszcze wtedy nie wiedziałem jak wychodzić po drabinie, oczywiście odwiedziłem Cipfrieda w świątyni... Z liną też miałem problem bo nosiłem zboże myśląc, że to jest lina. Pamiętam jak utknąłem gdzieś na bugach i utknął też tam jakiś gracz, spytał czy mam rope, nie wiedziałem o co chodzi ale sprawdziłem w słowniku. Odpowiedziałem, że mam i dałem to zboże. Zjebał mnie i zwyzywał od idiotów.

Kilka dni nie grałem ale zacząłem z kolegą, on mnie dużo nauczył dostałem hatchet, jakąś tarczę i resztę eq, tak sobie ciupałem w pizdu czasu aż po kilku tygodniach kolega zapytał w jakim mieście jestem. Nie wiedziałem o co chodzi i jak dowiedziałem się, że powinno się wyjść na main to zwątpiłem bo nabiłem chyba 10 lvl na rooku... Postanowiłem, że opuszczę rooka, problem w tym, że nie wiedziałem jak, chyba kilka godzin szukałem odpowiedzi, a część osób wyzywała mnie od noobów, część pisała oracle, ale skąd miałem wiedzieć co i gdzie to oracle. Pamiętam, że zapłaciłem chyba 100 gp za zaprowadzenie mnie do oracle. Wtedy udało mi się dostać do Thais, gdzie zaraz od świątyni zaczepił mnie jakiś gracz mówiąc o quescie w którym zaprowadził mnie do skorpiona i nawet zaczął blokować. Oczywiście zatrucie od skorpiona pozbawiło mnie życia Wtedy zostałem pierwszy raz na mainie oszukany... Później wbiłem w miesiąc 21 lvl (z hatchetem głownie na trolach koło thais), ale dopadli mnie random pkerzy Nie wiedziałem o co chodzi, ale miałem pecha bo dostałem od nich hunta, kilka razy mnie ubili i przeniosłem się na jakiś czas na non pvp. Tak sobie zbierałem na tych trolach i uzbierałem 1k, kiedyś byłem w depo i zobaczyłem jakąś zajebistą broń o ataku ponad 40. Zapytałem za ile jest do kupienia i właściciel odparł, że za 700 sprzeda. Zdziwiłem się, że tak tanio i kupiłem, pamiętam jaki byłem podjarany bo kosiłęm trole na 2 strzały, war hammer był ekstra Szkoda, że nie wiedziałem, że w tibii się skiluje, nigdy nie skilowałem, a więc wbiłem tyle ile samo wpadło, w tamtych czasach chyba wolniej leciało, miałem gdzieś około 30 skila, a shield nie leciał bo war hammer był oburęczny... Odkryłem fajne miejsce gdzie sobie zabijałem orci, nawet nauczyłem się orci warriory ale zawsze uciekałem przy dwójce bo mnie raz zabiły. Wolałem solować osobno, raz mnie dopadł warrior, zabiłęm go ale wracałem z red hp i przypadkiem wyszedł skorpionik który mnie zatruł, padając spadł mój war hammer. Dużo czasu minęło zanim kupiłęm kolejny i to za 2k bo taniej nie chcieli sprzedać :/

Potem zacząłem sobie chodzić i chciałem dojść do venore ale spotkałem gsa który wziął mnie na dwa hity, byłem zdziwiony myśląc, że to trochę groźniejszy od poison spidera pająk. Myliłem się. Później odkryłem uhy, ihy, runy itp. Pozostawiłem tę grę na kilka miesięcy, aż kilka miesięcy później w szkole kolega w to grał i w ten sposób graliśmy chyba w 10 osób. Wtedy nie było jeszcze tyle dzieci co już rok później. Z tego co pamiętam gra w tamtym okresie czasu (2004) była zajebista, wspólne hunty, trudniejsza gra i nawet nie ma porównania do dzisiejszej tibii... Już nie pamiętam zbyt wiele, ale utkwiły mi trapy które czasem obserwowałem i sam zacząłem trapować ^^ Chyba jedna z lepszych rzeczy w tibii. Mimo iż sam zostałem dużo razy nabity w butelkę to sam ubijałem ludzi Z czasem widziałem jak kolega ma pacc i spodobał mi się więc sam zbierałem kasę (gp), pożyczyłem od kolegi i kupiłem od Szweda który handlował paccami. Pacca nie będę opisywał bo tyle czasu ile spędziłem zwiedzając cała tibię to dramat... Nawet noce zarywaliśmy czasami... Sam w tibii miałem przerwy, zakończyłem kilka lat później na 100 lvlu, później była nauka, i jeszcze dłuższa przerwa bo kupiłem nowy komputer i na pół roku zapomniałem w ogóle o tej grze. Kiedy przyszła ochota to kupiłem za gp pacc i zacząłem grać wbiłem w połowie 2008 roku przekroczyłem barierę dwusetnego lvlu i sprzedałem postać bo prawie nikt już nie grał z moich znajomych, pozostali tylko wirtualni przyjaciele, a poza tym w liceum już wziąłem się do nauki i bardzo mało grałem... Dodam jeszcze iż od początku mojej historii z tibią nigdy nie stałem pod depo i nie prosiłem o itensy tak jak wiele dzieci. Zamiast stać i prosić wolałem grać. I jeszcze zapomniałem napisać, że dużo nauczyłem się z serwisu tibia.pl który dopiero się rozrastał. Bardzo mało było informacji ale z czasem przybywało.

Trochę się rozpisałem, ale muszę powiedzieć, że tibia to była gra w której spędziłem najwięcej czasu ze wszystkich gier i wcale tego nie żałowałem. Warto było. Teraz jak widzę dzisiejszą tibię to NIGDY bym do tego nie wrócił. Nie dość, że wszędzie nooby to jeszcze ta gra całkowicie się zmieniła. Dawniej była prostą grą ale ciężko się grało i to było w niej fajne, a teraz? Tylko cyferki się liczą i jeszcze jest łatwa przyciągając w ten sposób coraz młodsze dzieci które tylko przeszkadzają.

Ostatnio edytowany przez bardzoprostynick - 16-09-2009 o 04:49.
bardzoprostynick jest offline