[Chciałem wszystkich serdecznie powitać w moim pierwszym poście]
Ja zaliczyłem 3 deady (wszystkie na Rooku). Otóż zakumplowałem sięz pewnym Polakiem. Ja byłem 1 lev, on 5. Po zdobyciu 2 leva postanowiliśmy, że zdobędziemy razem jakiśequip dla mnie. Udaliśmy się więc do skellów (miejscówka pod grobami). Schodzimy na dół, jednak kolega musiał wyjść na moment (nie powiedział dlaczego) a ja powiedziałem, że zaczekam na niego pod powierzchnią (ale nie poziom ze skellami). Czekam sobie, ąz tu nagle gaśnie mi torch. NIesatety nie miałem zapasowego. No więc na priv do kumpla. Miał kupić mi pochodnie. NIestety, grób był zasypany ( kolega nie miał łopaty, więc kolejna wycieczka do miasta.) a ja nia miałem liny (nie śmiejcie się ze mnie i nie wyzywajcie od n00bow- moja pierwsza postać). Z nudów postanowiłem sobie pozwiedzać jaskinię. Po ciemku trafiłęm na zejście. Niewiele myśląc władowałem się niżej, wprost na skella. Mała próba sił, nagła strata hp i ucieczka. Jako że nie miałem liny, mogłęm tylko błąkać się po terenie wroga

. Skell mnie zabił, na dodatek blisko wejścia, tak więc z przedmiotami mogłęm siępożegnać. Ale i tak dobrze, bo zestrugałem mu do żółtego hp.
Pewien czas póżniej, mądrzejszy o 4 lev (

) zawędrowałem do tej samej jaskini. Różnica polegałą na ilości skellów- teraz były 3. Ufny w swoją sabre, brass shield i legiona ruszyłem do boju. reszty można się domyślać.
Znów pewien czas póżniej ( na 6 lev) w tej samej jaskini (!!!) napotkałem 2 Niemców (nic nie sugeruję). Z ciekawości zarzuciłem pomysł "kill rottworms together, i'm blocking" (na pewnej stronie sprawdziłem, że ma mało życia). NO więc dobra, idziemy. Ja pierwszy, 6 rotów na mnie, a ja się odsuwam, żeby tamci mieli miejsce (!!!). Rotwormy mnie zblokowały, zepchnęły w róg, i bye bye nice itmes

. Swoją drogą, ciekawe co się z nimi stało- moje ciało znalazłem przed wejściem do rotów- niestety- puste.