To jest racja. Po tygodniu/tygodniach od katastrofy, kiedy wszyscy ochłoną, będzie to wstyd. Prezydenci giną raz na dziesiątki/setki lat, a nasz, wraz z innymi bardzo ważnymi osobami na pokładzie zginął w katastrofie lotniczej, podróżując jakimś starym tupolewem.
Eh, nigdy bym nie przypuszczał, że obudzę się w III RP, jak co sobotę o 13 i okaże się, że nie mam już prezydenta o.0. Pozostaje za ten miesiąc iść i zagłosować na Komorowskiego.
|