Nie wiem czemu tak się ciśnieniujecie, skoro nawet dobrze nie wiecie o co się spieracie.
Nazywacie waszą kłótnią spór o hip-hop, a skupiacie się na jednym z jego elementów - na rapie (Kakej widzę próbował w dobrą stronę, ale nie doszedł do sedna

), nie zauważając różnicy między muzyką (rapem), która jest elementem składowym kultury (hip-hopu).
Jak załapiecie, że hip-hop "to nie tylko sia la la la la ło jejku ironie", ale także masa innych rzeczy chętnie dołączę do dysputy
Objechaliście Ryśka - wasze prawo, ale bez przesady, koleś zrobił dużo dla polskiego rapu (brzmi patetycznie, ale nie wiem jak inaczej to wyrazić). To tak jak objechać Nagły Atak Spawacza za to, że kiedyś nielubiany Liroy zgarnął im nagrodę jedynki (nie pamiętam jak to się nazywało), albo mieć Magikowi za złe, że nie miał prawa skoczyć z piętra, bo był zbyt zajebisty...
Zastanawia mnie to, czemu nikt nie naskoczył na Jana Borysewicza (tego z Lady Pank) za to, że wiele razy wychodził z koncertów nie dogrywając ich do końca, albo spóźniał się na nie, czy też obrażał wszystkich, których tylko mógł.
Oczywiste jest to, że nasze społeczeństwo jest społeczeństwem tabloidalnym, ale kurwa. Każdy uważa się za alfę i łamagę, a większość w*******a bez zastanowienia to, co podaje na ujebanym półmisku telewizja
Ciao
