Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Vil
Większość ma moc decyzyjną w państwach demokratycznych.
Normalność jest do pewnego stopnia możliwa do określenia w sposób obiektywny niekolektywnie.
|
Do bardzo pewnego stopnia. Na tyle małego, że żeby ustalić jakieś ramy zachowań akcpetowalnych społecznie, wybiera się kryterium demokratyczne ponad jednostkowe. Bo niekolektywnie każdy może sobie stwierdzić, czy normalne chodzenie jest do kościoła, czy też nie, a to z prostego powodu: nie ma to wpływu na społeczeństwo jako ogół, ani na instytucje państwowe, przynajmniej teoretycznie. "Normalność" kandydatów jest więc ewidentnie niekolektywne, bo ciężko uznać, że każdy będzie miał takiego prezydenta, jakiego sobie wyduma.
A co legalizacji narkotyków: ja jestem za, a nawet przeciw. To znaczy, jedyny sens jaki tego widze, to możliwość pobierania podatków od tego procederu. Tyle by tu było korzyści, bo przecież trzeba być świadomym, że zielskiem się handlowało, handluje i handlować będzie. Tym niemniej wolałbym, żeby się nie handlowało.