Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Berbatov
Mundial generalnie słabiutki. Czasami żałuję, że nie urodziłem się 60 lat wcześniej. Pal licho wojnę, jeżeli mógłbym oglądać Brazylię 1958 i 1962. Holandia której kibicuję na tych Mistrzostwach (jak i na innych wielkich imprezach za wyjątkiem roku 2002, kiedy się nie zakwalifikowali) przed paroma minutami pomęczyła się ze Słowacją i awansowała do ćwierćfinału. Tam prawdopodobnie spotka się z reprezentacją prowadzoną przez powszechnie bardzo lubianego i cenionego w kraju i na świcie pana Dungę. I to dopiero będzie pierwszy sprawdzian dla Oranje. Pomarańcza już dawno zgniła czy po prostu hodowana była tak, by dojrzeć dopiero na najważniejszą fazę turnieju? To oczywiście metafora do tego, że w końcu oczekuję sukcesu po Holendrach na miarę ich potencjału, pomimo tego że w porównaniu do Seedorfa czy Kluiverta obecni zawodnicy rodem z holenderskiej szkoły piłkarskiej to szrot. Sentyment zobowiązuje mnie jednak do trzymania kciuków 2 lipca. Knykcie zbieleją mi od trzymania, zobaczycie!
Szkoda też trochę Słowacji, ostatniej nadziei białych na tym Mundialu.
|
I zbielały, ale nie żałują! Holandia zagrała dojrzale, konsekwentnie i gdyby koncentracji starczyło do końca mogłoby być 3:1 lub nawet 4:1. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony. Ba! Szczęśliwy!