Dodam, ze predkosc swiatla jest predkoscia absolutnie maksymalna, jaka moze osiagnac cialo. Na fizie babka nam cos takiego gadala, ze gdy cialo zbliza sie do tej predkosci, to zgodnie z regula jakastam(nie pamietam ktora) to w celu zachowania obu stron w rownowadze zamiast predkosci cialu zaczyna przyrastac... masa. Cialo ciezsze, predkosc spada. Wiec predkosci swiatla nie uzyskamy. Tak wiec potrzebujemy co najmniej 2 milionow lat na dotarcie do sasiednich galaktyk. Odrzucajac teorie o wymiarach rownoleglych, nadprzestrzeni, etc. wynika z tego, ze kosmici tez tyle potrzebuja. Nie wiem po jaka cholere ktos mialby sie tluc dwa miliony lat po kosmosie tylko po to, zeby zniszczyc kazda napotkana planete. Juz pomijam wogole to, ze przez te 2 mln statek nie moze sie popsuc, a gostek musi przezyc.
A jesli mamy kosmitow w naszej galaktyce? Jesli sa na krancach, to i tak ~1,5 miliona lat potrzebuja na dotarcie do nas. Jesli calkiem niedaleko, to ci wszyscy naukowcy, astrolodzy i inni czarodzieje predzej czy pozniej sami ich wysledza. Tylko zeby wtedy nie bylo juz za pozno...
__________________
I was the perfect warrior, cold and ruthless! I lived by my strength alone, uninhibited by foolish emotions!
|