Jak to jest, że kiedy słyszę, że samorządowcy
wzięli się za coś (w tym wypadku uchwała przeciwko dopalaczom) jest to znak, że w przeciągu około pół roku będą wybory samorządowe?
W dodatku wybrali sobie bardzo chwytliwy temat do robienia szumu - nasze biedne, niewinne dzieci trute przez bezwzględnych bandytów!
Gdybym ja zażył takie nie wiadomo co i się zatruł to wstydziłbym się własnej głupoty i z oporami zgłosiłbym się na pogotowie.
Jeśli ktoś jest dorosły i otwarcie mówi, że chce się truć to nagroda Darwina dla niego.
Zamiast zająć się czymś ważniejszym to w kółko taki bełkot słyszę w wiadomościach. Drugi krzyż sobie znaleźli.
A później w radiu minister finansów powie "że przecież wszyscy wiedzieli, że deficyt wyniesie 100 ml
d", tylko kiedy miesiące wcześniej ekonomiści tak twierdzili to nazywali ich yhm...
Różnica między domniemanym truciem się marychą a alkoholem / nikotyną jest taka, że za tymi drugimi stoi tak ogromne lobby, które prędzej przeprowadzi zamach stanu niż pozwoli zdelegalizować alkohol / nikotynę. Wartość rynku alkoholi wynosiła w 2008 r. 25,2 mld zł!
Ponadto, czy ktoś jest w stanie wskazać polityczną dyskusję, w której używano argumentów czysto merytorycznych? Nie ważny jest temat, ważne żeby pis dowaliło po, żeby Palikot wyśmiał kaczkę a reporter skwitował wszystko rymowanym powiedzonkiem.
Jak ktoś powiedział - "polityka to sztuka wygrywania wyborów". Dlaczego żaden specjalista nie garnie się do polityki? Bo od razu został by zmieciony bo zamiast kreować swój wizerunek, zajmowałby się tym, co do niego należy.
Wyszło trochę nieskładnie, ale mam grypę i siedzę w domu, więc z nudów coś naskrobałem.
