Użytkownik Forum
Data dołączenia: 26 06 2007
Posty: 20
Stan: Na Emeryturze
|
Godzina 23:50, czyli zdążyłem?
__________________________________________________ __
Venore, kupieckie miasto znajdujące na bagnach o strategicznym znaczeniu, bowiem było położone na morskim szlaku handlowym Yalahar – Ankrahmun. Jeszcze za panowania króla Tibianusa I w Venore umieszczono znaczne ilości wojska. Uwczesny władca bał się inwazji na miasto ze strony Edron i Carlin. Od tamtych czasów jednak wiele się zmieniło. Edron przyłączono do królestwa, a z Carlin zostały podpisane pakty pokojowe. Jednakże teraźniejszy władca, Tibianus III wojsk z Venore nie wycofał. Dlaczego? Nikt tego nie wiedział, zresztą nikomu to nie przeszkadzało. Miejscowa ludność przyzwyczaiła się już do obecności zbrojnych w mieście. Miejscem przesiadywania rycerstwa w wolnych chwilach była najbardziej znana tawerna w mieście – Hard Rock Tavern. Aldo, jeden z rycerzy zaglądał tam codziennie. Siedział przy stole popijając wino. Przysiadła się do niego Zalesia jedna z nielicznych kobiet w grupie wojskowych stacjonujących w Venore. Z charakteru typowa chłopczyca, wydawać by się mogło, że wojsko zabrało cały jej wdzięk.
-Te, słyszałeś o Ankrahmun?
-Ta, słyszałem-odparł Aldo nie odrywając oczu od kubka z winem. Aldo starał się jej unikać. Zalesia była jego odwieczną miłością, jednakże Aldo twierdził, że wojskowy nie powinien się wdawać w związki. Po zatym był dosyć nie śmiały.
-Ponoć nikt nie przeżył, nie znaleziono po nich żadnego śladu –
-Pewnie jakiś skarabeusz, czy inne dziwactwo ich załatwiło- odpowiedział bez większego zainteresowania. W tem z rogu sali odezwał się Nelliem, który na co dzień stacjonuje w Darashi:
-To nie żadne stworzenie nam znane się z nimi rozprawiło. To coś, czego nie znamy. Uwierzcie mi, trochę już tam służe.
Aldo spojrzał na Nelliema i postukał się tylko w czoło dając mu do zrozumienia, że jego wypowiedź uważa za co najmniej durna.
-Jesteś jeszcze młody, musisz sobie dużo uswiadomić, ten świat jest dziwny – odpowiedział Nelliem – swoją drogą, od momenty zginięcia tej grupy ekspedycynej straszne burze piaskowe panują na Daramie. Poczym wyszedł.
Aldo dopił wino, wstał i także wyszedł z tawerny nie żegnając się z Zalesia. Nie miał w zwyczaju żegnać się z kimkolwiek. Jego służba dzisiaj była już skończona, chciał jak najszybciej położyć się spać. Wracając do koszar rozmyślał o tym, co mogło wydarzyć się pod piaskami pustyni Darama. Może faktycznie, tak jak powiedział Nelliem, ten świat ciągle skrywa wiele tajemnic, które tylko czekają na odkrycie?
Następnego dnia o 7 rano miał stawić się na głównym placu miasta, który znajdował się przy miejskim depozycie. Było to także miejsce handlu. Gdy dotarł na miejsce zauważył, że na placu znajduje się więcej ludzi niż zazwyczaj. Udało mu się przepchać przez tłum. W centrum zainteresowania ludzi znajdował się pewien kupiec, który opowiadał o rzekomych dziwnych wydarzeniach w zrujnowanym mieście na zachód od Darashi. Wszyscy słuchali kupca ze skupieniem:
-Słuchajcie ludzie, ja nie żartuję! Całą noc słychać było jęki i krzyki, posłali tam nawet oddział wojska, który nie powrócił w komplecie. Oficjalnie nic nie powiedziano, jednak my, mieszkańcy Darashi swoje wiemy! Mówię wam, coś się święci!
Aldo trochę nie dowierzał kupcowi, sądził, że wszelkie siły zła zostały doszczętnie zniszczone kilkaset lat temu w bitwie pod Plan of Havoc. W tłumie zauważył Zalesie, do której podszedł i zapytał się:
-Te, co on za bzdury wygaduje?
-Ja bym raczej powiedziała, że zaczyna roić się ciekawie – odparła uśmiechając się do Aldo – najpierw ta grupa ekspedycyjna, teraz to.
-Ty naprawdę w to wierzysz?. Daj spokój – odpowiedział Aldo kiwając głową.
-Jeszcze się przekonamy kto miał racje, a teraz wybacz, mam pewne rzeczy do zrobienia.
Nie tylko Zalesia w to wierzyła. Całe miasto o tym rozmawiało. Aldo miał już dosyć tych rozmów, a musiał ich słuchać praktycznie cały dzień. Gdy miał już odchodzić ze swego posterunku usłyszał rozmowę dwóch staruszków:
-Mamy 28 października, pozostały 3 dni.
-Czy ja wiem… To w sumie tylko legenda
-W każdej legendzie jest ziarno prawdy, a ja mam dziwne wrażenie, że w tej doliczyć się można więcej niż jednego.
-Eh, starość Ci się już daje mocno we znaki – ze śmiechem odparł drugi staruszek.
-Może tak, może nie… Eh, czas wracać do domu.
Aldo nie miał pojęcia o jaką legendę chodziło starcu. Co miało się według niej stać 31 października, i dlaczego w tym roku? Aldo potrząsnął głową i udał się w stronę koszar.
Tymczasem do Thais przybył Kalvin, jeden z królewskich mędrców mieszkający na codzienni w Ankrahmun. Miał udać się do króla Tibianusa III, który zwołał naradę. Wszyscy mędrcy królestwa byli zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami w pustynnych rejonach. Na naradzie głos przejął Kalvin:
-Wszystko jest tak jak zostało opisane. Intruzi przestali być tolerowani w grobowcach, na pustyni zapanował zamęt, a byli mieszkańcy zniszczonych miast przez naszych przodków dają o sobie znać. Ze 100 zbrojnych wysłanych do ruin na zachód od Darashi wróciło 10. Siły zła znów się organizują. To może być koniec naszej cywilizacji. Tego już nie zatrzymamy…
Po przemówieniu Kalvina król Tibianus III zabrał głos:
-Absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć! Za rozpowiadanie tego ustanawiam karę śmierci!.
Po czym zwrócił się do zgromadzonych generałów:
-Rozstawić wojska na zachód od Darashii, absolutnie nikt nie może się tam dostać! Jednocześnie zacznijcie stawiać odziały w stan gotowości. Szykujmy się na bitwę jakiej ten świat jeszcze nie widział…
Następnego dnia wszystkie wojska postawiono w stan gotowości. Wszyscy się dziwili, nikt nie wiedział o co chodzi. Jednym z najbardziej zdziwionych był Aldo. Był w tym samym oddziale co Zalesia. Ona tylko odparła do niego:
-I kto miał rację, niedowiarku?
Aldo nie wiedział co odpowiedzieć. Ciągle jednak wierzył, że nie chodzi tutaj o nie umarłych i ogólnie pojęte siły zła. Spuścił głowę i zastanawiał się co dalej będzie z jego życiem, ż królestwem. Wojska od tak nie stawia się w stan najwyższej gotowości. Wiedział, że szykuje się coś wielkiego. Byłoby to jego pierwsze zbrojne działania. Honor rycerski jednak nie pozwalał mu się poddać, nakazywał wierzyć w swoje siły i możliwości.
Tego dnia pod wieczór zdarzyło się to, czego chciał uniknąć król. Wiadomość o rzekomej inwazji sił zła przedostała się do wiadomości publicznej. Odbiło to się na porządku w całym królestwie. Wiadomość rozchodziła się błyskawicznie. W większości miast zapanował chaos. Następnego dnia z samego rana na Liberty Bay najechali piraci. Wykorzystując zaistniały chaos splądrowali doszczętnie całe miasto. Elfy najechały na Venore. Te jednak nie dostały się do miasta, zostały odparte przed murami. Aldo został jeszcze w nocy wysłany na most krasnoludów wraz z kilkunastoma innymi oddziałami. Była ot budowla, której szczególnie trzeba było bronić. Stanowiła połączenie z Carlin. Po jej utracie siły króla Tibianusa III i Carlin nie mogłyby sobie pomagać nawzajem. Wiadomości również dotarła do Aldo. Nie pozostało nic innego jak tylko się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Sytuacją, której sobie nigdy nie był w stanie nawet wyobrazić…
31 października. Chaos ogarnął całe królestwo. Król tak naprawdę nie miał realnej władzy nad społeczeństwem. Wizja nadchodzącej zgłady w ludziach wyzwoliła najgorsze, zwierzęce instynkty. Tylko wojsko było podporządkowane Tibianusowi III. Cały dzień wyczekiwano na jakieś wydarzenia, jednakże prócz starć wojska z kilkoma bojówkami nic się nie wydarzyło. Nadchodził wieczór. Słońce znów było duże i krwisto czerwone jak wtedy gdy zaginęła grupa ekspedycyjna. Na niebie wolno przesuwały się chmury. Nagle pod most krasnoludów przyjechał oddział kawalerii i jeden z żołnierzy donośnie krzyknął: nadchodzą! Najstraszniejsze koszmary miały się stać rzeczywistością. Aldo chwycił mocno swój miecz. Obok niego stanęła Zalesia. Po cichu powiedziała:
-Razem, za królestwo, za naszych przodków… Na śmierć
Aldo spojrzał na nią, uśmiechnął się i skierował swój wzrok na pola otaczające most. Wtem rozległa się trąba dająca sygnał do ataku. Jednocześnie w całym królestwie rozpoczęły się walki. Nie umarli wychodzili z podziemi, z bagien, a nawet z morza. W chaosie walki Aldo stracił z oczu Zalesie. Nie umarli napierali coraz bardziej. Aldo pierwszy raz widział prawdziwą bitwę i to na dodatek z takim przeciwnikiem. Bitwa trwała całą noc. Nad ranem pod most przyjechały odziały z Thais i Venore by pomóc. Siły zła po ciężkich i krwawych walkach zostały pokonane tej nocy. Aldo nie mógł znaleźć Zalesi wśród żywych. Zrozumiał co się z nią stało. Jednak nie był smutny. Wiedział, że nie poległa na darmo. Wiedział, że wszyscy inni oddali życie w słusznej sprawie. Odetchnął z ulgą. To był koniec tego koszmaru…
W okolicach mostu zauważono statki z banderą Yalahar. Jeden ze zbrojnych, który wysiadł ze statku oznajmił zadyszany:
-Yalahar nie należy już do ludzi…
To nie był koniec. To był dopiero początek wojny, która mogła zmienić losy świata…
|