Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ashlon
Ma do rzeczy to, ze jest zdecydowanie wiecej sposobow na to, zeby "zachecic" ludzi do robienia dzieci, niz jedno (drogie w dodatku) in-vitro. Przyklad? Ulgi podatkowe.
|
Mieszasz dwie różne kwestie.
Potencjalnych biorców in-vitro nie trzeba zachęcać do robienia dzieci, bo nie są w stanie.
Ludzi będących w stanie płodzić dzieci nie dotyczy i nie interesuje kwestia in-vitro, bo mogą ten sam efekt uzyskać prościej i przyjemniej.
__
Tak na marginesie, do dla ludzi dotkniętych problemem bezpłodności refundacja in-vitro jest w istocie nieformalną ulgą na koszty jej leczenia.