To, ze polskie szkolnictwo, od podstawowek, az po uczelnie wyzsze lezy, to niezaprzeczalny fakt. A problem tutaj jest taki, ze w szkolach u nas nauczanie nastawione jest na ogrom wiedzy teoretycznej, za to bez nauki rzeczy faktycznie w zyciu przydatnych. Efekt tego jest taki, ze osoba konczaca szkole ma spora wiedze teoretyczna (o ile chociaz troche przykladala sie do nauki), a praktyczne umiejetnosci zerowe. Za przyklad niech posluzy weterynaria studiowana przez moja znajoma - jest na 4 roku, ma stypendium za srednia, spora wiedze teoretyczna, a przez cale 4 lata nauki wykonala zaledwie kilka zastrzykow, krew pobierala chyba ze 3 razy. Dlaczego? Bo zniesiono im praktyki, zastepujac jeszcze wieksza liczba zajec teoretycznych.
Sporym problemem szkolnictwa jest tez zabijanie w ludziach jakiejkolwiek kreatywnosci. Wszystko ma byc robione wg schematu, bez wychodzenia poza granice norm, do bolu szablonowe. Najlepszym przykladem na zilustrowanie tego jest matura z polskiego. Kto juz sie z tym zetknal, wie doskonale o czym mowie.
Teraz na studiach mam zajecia z technik tworczego myslenia. Swietnie na pierwszych zajeciach bylo widac szablonowosc myslenia ludzi. Jakas osoba dostala zadanie, ktore mialo nam pokazac, jak malo kreatywnymi debilami jestesmy: polaczyc jedna prosta linia 3 punkty narysowane na kartce, ktore nie sa ulozone w linii prostej. Reakcja tej osoby: no przeciez sie nie da... Reakcja reszty byla podoba. Odpowiedz prowadzacego: narysowac linie tak gruba, ze obejmie wszystkie punkty, albo po prostu odpowiednio zlozyc kartke. Odpowiedz osoby: aaaa, a ja nie wiedzialem ze tak mozna... Schematycznosc myslenia wyniesiona z polskiej szkoly
Szkoly nie ucza kreatywnosci, stosowania teorii w zyciu. U nas szkoly ucza jak zdac schematyczna mature, egzamin gimnazjalny i jak napisac schematyczna prace magisterska. Ale w zyciu ta wiedza nie jest potrzebna do niczego. I pozniej mamy osoby wyksztalcone, tylko nieprzystosowane do funkcjonowania w swiecie.