Myślę, że w tym przypadku odwoływanie się do cząstek elementarnych nie ma sensu. Mamy tutaj do czynienia z typową emergencją. Zasady działania praw mikroświata nie tłumaczą ostatecznego efektu zachodzącego w świecie makro. Zdarzenie jest czymś innym niż sumą jego części składowych.
Zgadzam się, nie zauważę, że istnieje w takim przypadku. Ale jeśli zechciałbym dokonać pomiaru, to tak, zauważyłbym go w postaci cząsteczkowej. Dostrzeżenie pojedynczego fotonu w postaci falowej jest i tak niemożliwe, gdyż sam akt obserwacji zmienia jego postać na cząsteczkową. Ale rozumiem o co Ci chodzi.
Poza tym, myślę, że się źle zrozumieliśmy. Chodziło mi o to, czy czarne dziury są ostateczne w tym sensie, że nie ulegają żadnym metamorfozom ani przekształceniom (oprócz wzrostu masy). Czarna dziura, z której nic, nawet żadna cząstka elementarna nie zdoła uciec, rosnąć będzie w nieskończoność, być może łącząc się z innymi podobnymi obiektami. Teoretycznie, po jakimś czasie cały Wszechświat byłby jedną, wielką czarną dziurą. Być może to w jakiś sposób tłumaczyłoby cofnięcie się ekspansji Wszechświata, ale to już czysto metafizyczne rozmyślania.
|