Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ashlon
Z ciekawosci - w Polsce do pracy inzyniera wymagany jest angielski?
|
W Polsce do każdej pracy wymagany jest angielski (to znaczy do jej podjęcia). A co do inżynierów - nawet jeśli w pracy nie byłby wymagany, to do samokształcenia (i aktualizacji wiedzy już po studiach) jest bardzo potrzebny. Internet to potężne narzędzie, ale bez angielskiego ani rusz.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Vil
Sprawdzian czego - czy jest się z angielskiego żałosnym, czy tylko słabym ?
|
Raczej: czy jest się żałosnym, czy lepszym. Niekoniecznie słabym. ; )
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Tompior
Znam wiele osób, które były słabe z matmy w liceum (i na maturze), a teraz tyrają całeczki i szeregi Fouriera aż miło 
Przecież na studiach całą matematykę zaczyna się od zera i wcale nie trzeba być jakimś wielkim mistrzem żeby kolosy zaliczać (chociaż to zależy w dużej mierze od prowadzących).
|
Nie powiedziałbym, że całą matematykę zaczyna się od nowa, choć jest to zupełnie inna matematyka. Co nie zmienia faktu, że bardzo przydają się "sztuczki" poznane już w liceum (choćby funkcje trygonometryczne czy indukcja). Wymaga to wciąż stosunkowo podobnego sposobu myślenia i jeśli ktoś miał problem z rozwiązaniem równania kwadratowego, to ciężko mi uwierzyć, że bez problemu rozwali różniczkowe.
@down:
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Slythia
Lasooch, angielski nie jest tak wymagany. Znam wiele pracujących osób (młodych!) z praktycznie zerową znajomością tego języka, mnie na rozmowach kwalifikacyjnych także o to się w ogóle nie pytali. Na co komu angielski w pracy, gdy nie będzie miał styczności z obcokrajowcami?
|
To jest logiczne podejście, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się w tej dziurze logiki. Sam doświadczenia z pierwszej ręki w tej sprawie nie mam, bo na razie pracowałem tylko przy roznoszeniu ulotek ; )
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Slythia
W internecie także angielski już potrzebny nie jest. Poza tym, język techniczny a język uczony nas w szkołach raczej wiele wspólnego nie ma. Inżynier samodoszkalający się i tak będzie musiał uczyć się języka praktycznie od zera.
|
Jest. Nie wszystko jest dostępne po polsku, a jeśli coś nawet jest, to tłumaczenie może być marnej jakości. Nie wymaga to także nauki od zera - gramatyka jest ta sama, jedynie słownictwo inne. Jeśli znasz język wymaga to douczenia się "paru" słówek, jeśli nie - dużo więcej roboty.
No i oczywiście język uczony w szkołach nijak się ma w ogóle do samego w sobie języka, ze względu na niski poziom.
Zresztą śmiało mogę stwierdzić, że jakieś 75-90% treści, które czytam w internecie - czy to w celach rozrywkowych, czy podczas nauki - jest po angielsku. Można się zamknąć w tym polskim "kawałku" internetu, tylko po co, skoro za rogiem jest dużo więcej wartościowych materiałów - i łatwiej je odnaleźć.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Slythia
Jeśli zaś chodzi o matmę na studiach to cały pierwszy semestr (analiza I) opiera się na kontynuacji materiału ze szkoły - chociażby pojęcia pochodnej (o ile jeszcze jest) czy nawet zwykłej granicy, która także wiele razy się przewinie. Dodajmy do tego niezbędną umiejętność rozwiązywania niemal każdego równania, kwadratowe to jedynie kropla w morzu potrzeb.
|
Pochodnych i granic nie ma już w materiale liceum (tzn. u mnie były, ale to dlatego, że nauczyciel był ambitny, a i tak mało kto z tego cokolwiek wyniósł; sam uczyłem się tego właściwie od zera na studiach, bo pamiętałem tylko jakieś szczątkowe informacje, np. że (ax^n)'=anx^(n-1)), więc trudno nazwać analizę kontynuacją (bo czego by to była kontynuacja? Owszem, w liceum na swój prymitywny sposób analizuje się funkcje, ale trudno to w ogóle porównać). A równanie kwadratowe to był oczywiście przykład, akurat taki m. in. dlatego, że osobiście znam maturzystów, którzy mają problem z policzeniem delty.