Zobacz pojedynczy post
stary 29-11-2011, 15:19   #1551
Slythia
Blondynka
 
Slythia's Avatar
 
Data dołączenia: 02 05 2007
Wpisy bloga: 3

Posty: 2,838
Domyślny

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ashlon Pokaż post
I tutaj dochodzimy do wniosku, ze najlatwiej powiedziec, iz czlowiek staje sie czlowiekiem w momencie poczecia, a wlasciwie polaczenia sie plemnika z komorka jajowa. Jak madrze wspolmnial Duch, tworzac idealne warunki osobno dla plemnika i osobno dla komorki, czlowieka z tego nie bedzie. Zupelnie przeciwnie bedzie w przypadku stworzenia idealnych komorek dla zygoty - czlowiek juz sie rozwinie. Takze "zabijanie" plemnikow czy komorek nie jest rownoznaczne z zabijaniem zaplodnionej komorki jajowej, z ktorej w przyszlosci rozwinie sie czlowiek. Tak samo jak niemowlak stanie sie kiedys nastolatkiem, a nastolatek starcem.
Od kiedy najprostsze rozwiązania są najlepsze? Owszem, najprościej jest tak powiedzieć, lecz z drugiej strony - dlaczego więc w przypadku poronień nawet wykształcony już płód traktowany jest często praktycznie jak śmieć? Oto przykład 'najprostszego' podejścia do tematu, takiego, by nam było najwygodniej. Jak już ktoś wcześniej wspomniał - możliwe już jest stworzenie zygoty bez użycia plemników. Czy, jeśli za parę - paręnaście lat urodzi się takie dziecko nie będzie miało prawa otrzymać miana 'człowiek' tylko dlatego, że w jego rozwoju nie było zapłodnienia? Owszem, pojawia się tutaj określenie 'stworzenie', lecz invitro także na tym polega, a nikt człowieczeństwa dzieciom urodzonym w ten sposób nie odbiera.

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ashlon Pokaż post
Ale wracajac do meritum - jesli uznamy, ze czlowiek nie powstaje w momencie zaplodnienia, to kiedy?
1) W momencie narodzin? Jesli tak, to czy 5h przed urodzinami (albo 2 dni przed), owy "twór" nie byl czlowiekiem?
2) W momencie wyksztalcenia mozgu? Czy powiemy o zalazku mozgu, czy o jego pelnym wyksztalceniu? I dalej, jesli zalozyc, ze chodzi o pelne wyksztalcenie - 2 doby przed tym momentem nie mowimy o mozgu i o czlowieku?
3) W momencie wyksztalcenia ukladu nerwowego? Ok, ale przed tym ukladem nerwowym powstaja np. raczki, nozki, czesc narzadow wewnetrznych. Czy nie sa to czesci czlowieka?

Z tego wszystkiego mozemy stwierdzic, ze niezaprzeczalnie czlowiekiem nie jest plemnik i komorka przed zaplodnieniem. Dalej - to juz kwestia bardzo dyskusyjna, co przedstawilem wyzej.

Jednakze dalej uwazam, ze kompromis (tzn. 3 przypadki zezwalajace na aborcje w Polsce) jest chyba najlepszym rozwiazaniem calej sytuacji.
Dla mnie zarodek staje się człowiekiem w momencie, gdy jest w stanie samodzielnie przeżyć poza organizmem kobiety, niezależnie od tego, że granica ta jest coraz niższa ze względu na postęp technologiczny.

Oczywiście, jeśli ktoś tą 'granicę' umieszcza jeszcze niżej to ma do tego święte prawo. Jednak powinno zostać to jego oceną.

Kompromis w Polsce jest często fikcyjny. Pominę fakt, że samo dostanie się do lekarza i zorganizowanie zabiegu w momencie, gdy ma się do tego prawo jest cudem. Do tego dochodzi diagnostyka, a prawdę mówiąc - jej brak.

Dla przykładu ostatnio, kompletnie przez przypadek dowiedziałam się, że jakbym obecnie przeżyła ciążę i poród to byłby niemal cud. Przez przypadek. Żaden z licznych lekarzy nie wpadł na tak genialny pomysł, by powiedzieć coś takiego dwudziestoparoletniej kobiecie. Pominę taki szczegół, że jakbym nie spanikowała przed ich leczeniem w odpowiednim momencie to mogłoby być bardzo fajnie.

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ashlon Pokaż post
Ps. Chcialbym na koniec pogratulowac porownania plodu z pasozytem. Nie wiedzialem, ze kobieta (mozliwe, ze takze przyszla matka) moze az w tak zwierzecy sposob wypowiedziec sie o - hipotetycznie - wlasnym potomku. Czy rodzac swoje dziecko mialabys swiadomosc, ze jakis czas wczesniej byl to ''pasozyt'', ktory ''nieodwracalnie zniszczy twoj organizm''?
Dlaczego nie miałoby być to możliwe? Czy każda kobieta ma traktować urodzenie dziecka jako swój główny cel życiowy niezależnie od wieku? Dobrze wiem, że w tym momencie jakiekolwiek dziecko byłoby największym kretynizmem z mojej strony - z powodu, który opisałam wyżej, z paru innych także - skończyłoby się to skazywaniem dzieciaka na cierpienie. Niezależnie od własnych chęci - nie mam do tego najmniejszego prawa.

Pewnie będę miała taką świadomość (o ile zdecyduję się na dziecko), lecz w czym miałoby mi to przeszkadzać? Sytuacja ulegnie zmianie, ciąża nie będzie aż takim poświęceniem z mojej strony, więc i moje zdanie zapewne ulegnie zmianie. Jednak do tej pory chcę mieć możliwość decydowania o własnym ciele, bez zdawania się na łaskę i niełaskę lekarzy, do których miałam niezłego pecha.

Chcę samodzielnie decydować o swoim zdrowiu i życiu, bez wyścigu z czasem, bez walki z różnymi lekarzami, bez poświęcania się dla zasad, których nie wyznaję.
__________________
"Kiedy znalazłem się na dnie, usłyszałem pukanie od spodu."
S. J. Lec
Slythia jest offline   Odpowiedz z Cytatem