...
ludzie - czytam co piszecie i doznaje szkoku ...
np taki Krecik ...
" Dlaczego on??[*]Karol Wojtyła, Jan Paweł II to był wielki człowiek.Dlaczego on umarł??pprzecież to nie tak miało być....A tak bardzo chciałem pojechać na ten światowy dzień młodzieży " ...
zapraszam do krutkiej lekturki ponizej mojego autorstwa ...
Czy to ma sens ? Dziś , dnia 2 kwietnia 2005 odszedł największy w dzisiaj historii Polak , a wszyscy sobie dopiero teraz przypomnieli o jego istnieniu … Dziesiątki , jeżeli nie setki lub tysiące młodych osób dopiero dnia 1-o i 2-o kwietnia zaczęły wysyłać do siebie długie bądź jeszcze dłuższe łańcuszki na temat zdrowia Jana Pawła II , modlitw , świec w oknach , ciszy , a nawet o jego śmierci … Połowa świata , jeśli nie więcej , tonie w łzach , gdy ja , potępiany przez większość ateista , piszę ten tekst mówiący o tym , jak ja postrzegam zaistniałą sytuację
Śmierć to podobno przepustka do lepszego życia w religii chrześcijańskiej ( gdy tylko żyło się z bożymi zasadami oczywiście – w innym przypadku – piekło bądź czyściec ). Papież jest chyba najgodniejszą osobą na świecie , jaka mogłaby dotknąć bram niebios – i zapewnie tam właśnie teraz się znajduje w chrześcijańskim mniemaniu – jest w raju , miejscu , gdzie mogło być tylko lepiej dla jego starej już duszy … Nie rozumiem was ludzie – płaczecie , bo JP II jest teraz lepiej ? Troszkę chore podejście … Łańcuszkami go i tak nie wskrzesicie , wiec po co je wysyłacie ? By mu oddać hołd ? Hołd powinno mu się oddać w zupełnie inny sposób – nie setkami pustych słów , a chociażby jednym , najmniejszym , ale za to dobrym i szczerym czynem … Co to da , że wysyłacie sobie miliony wiadomości o papieżu , skoro są smutne ? Myślicie , że JP II chciałby właśnie tak być pamiętany ? Przez łzy ? Otóż ja myślę , że gdyby młody Karol Wojtyła wiedział , że przypadnie mu stanowisko papieża , a jego śmierć wyciśnie z ludzi więcej łez niż ostatnie Tsunami w południowej Azji , które pochłonęło setki tysięcy ofiar … Uczcijcie to , że JP II umarł nie poprzez lament , ale poprzez zmianę samych siebie na lepsze … Zastanawia mnie jedno – czy ktoś w ogóle z was szczerze się pomodlił podczas choroby papieża ? Czy ktoś z was padł na kolana i błagał Boga , by oszczędził papieżowi mąk ? Lub by go uzdrowił ? Czy po prostu przesyłaliście te popierwiastkowane łańcuszki dalej i dalej by to inni się tym martwili lub za was modlili ? Jeśli tak , to żałuje , że się urodziłem w kraju prostaków … Bo jest różnica między człowiek prosty , a prostak – wysyłający to dalej „chrześcijanie” bez szczerej modlitwy to prostacy – nie macie żadnych praw do nazywania się „wierzącymi” … Z drugiej strony – czemu jest tak na tym zakichanym świecie , że śmierć jednostki potrafią opłakiwać miliony , a śmierć milionów – jednostka ?
Zastanówcie się nad soba ludzie …
|