Mnie się odechciało grać kiedy dreptałem sobie zwyczajnie z thais do venore jestem już pod miastem i nagle widze dymek z trucizną chwile później zobaczyłem gs-a biegnącego w moją strone uciekam w drugą strone ale dogonił mnie dwa hity... nawet nie zdążyłem użyć uh. Próbuje się zalogować a tam najwspanialszy komunikat "to many players". Zalogowałem się po 20 minutach kiedy już nie było co zbierać ani ze mnie ani z gs-a. A w tej "przygodzie" straciłem około 10uh oraz z obu łapek wypadły mi przedmioty= bh shield oraz
d-hammer=10k (zbierałem na to 2 tygodnie... tak to już jest na 15lv a to był mój drugi dead postacią). Tak się wkurzyłem, że od tego czasu chodze z warhammerem albo, c-mace + dwarwen shield (ale już powoli zbieram fajny sprzęt i odłożyłem już kasy).
W podobny sposób zginąłem już około 5 razy (jedna postac nie wytrzymała nerwowo i poszła do kasacji).
A drugim przypadkiem po którym zostawiłem tibie na 2 tygodnie był zbieg śmirci i groty z 4 wężami

. Grałem knightem i miałem już 50k (najwięcej z wszystkich moich qmpli) ale zacząłem ginąć na beholderach... w trzy dni zginąłem 10 razy (za każdym razem traciłem 5k expa), miałem nadal 50k (jak sobie policzyłem że powinienem mieć 100k to się hmmmm.... speszyłem żeby nie powiedzieć "ładniej"), ale o kasacji postaci zadecydowało to, że po jednym z deadów szedłem po swoje ciało i wpadłem do dziury z wężami do której nigdy nikt nie wchodzi (tak wyszło że nie miałem liny).

2 Tygodnie później założyłem druida i ropnałem knighta (spieniężyłem cały sprzęt, oddałem driuidowi pieniądze itp. w efekcie mój druid zaczynał z dobvrym equipem i wszystkimi niezbędnymi czarami) po czym skasowałem rycerza. Gram dalej druidem i mam już ponad 20lv i już raczej nie zmienie.
EDIT: Tak wyszło, że tego posta pisałem 15 minut i mnie wylogowało jak kończyłem bp uh na wyprawe.