Zobacz pojedynczy post
stary 06-03-2004, 20:05   #12
behi
Użytkownik Forum
 
behi's Avatar
 
Data dołączenia: 23 01 2004
Lokacja: Wrocław- West Coast

Posty: 369
Imię: BURNIASTY
Profesja: Master Sorcerer
Świat: Selena
Poziom: 102
behi ma numer GG Parampampam
Domyślny

-Jesteś naprawdę słabszy niż myślałam, Herz. Ale zresztą to opętanie to nie tylko wina tych grzybków. Moje zaklęcia niestety też zrobiły swoje.-po tych słowach twarz Vanessy wykrzywiła się nienaturalnie.
-Dlaczego nikt mi nigdy nie powiedział o tym że są inni? Dlaczego nigdy nie skontaktowałaś się ze mną? Masz przecież moc...-powiedział już bez trudu Herzegen. Najwyraźniej zielony napój podziałał bo nie miał już gorączki, a z ust nie ciekła już krew.
-Mówiłam ci już że myślałam że jesteś silniejszy. Podejrzewałam iż nie dam rady wejść do twego umysłu. Zresztą, nad czym cholernie ubolewam, bałam się że twój ojciec dowie się o naszej rozmowie i wykryje moje miejsce. On ma ciągle lekki, prawie minimalny dostęp do twego umysłu i czasem widzi przez krótką chwilę co w danym momencie robisz. Zresztą wszystkie moje zapobiegania aby się o mnie nie dowiedział poszły na marne...
-Więc wszystko to co zdarzyło się w Imnesvale było specjalnie ukartowane abym cię zabił... Wszyscy ci jaszczuro-ludzie są sługami tego maga z karczmy który jest moim bratem... Boże... Jaki ja byłem głupi-powiedział kręcąc z niedowierzaniem głową Herz- Miałem wizje że coś tu się czai. Przeczucia że zdarzy się coś, co zaważy na mym życiu...
-Widzę że mój wywar trochę ci pomógł...- na twarzy czarodziejki pojawił się szczery uśmiech.
-Jak pokonałaś mego ojca? Dotąd uważałem że to nie możliwe...
-Widzisz... Mówiłam ci już że miałam siły zebrane przez wiele lat... Starty dobry stół Wolmera pamiętający jeszcze czasy Rady spisał się dobrze. Odesłałam twego ojca z powrotem do piekła. On także przeliczył się co do ciebie. Myślał że władasz większymi mocami... I teraz cała sytuacja nie wygląda zbyt dobrze... Będzie cię atakował częściej. Wie że jesteś słabszy niż pozostali. Z moją jednak pomocą staniesz się silniejszy. Musisz tylko chcieć przyjąć tę pomoc...- tu Vanessa spoglądnęła badawczo na wojownika.
- A mam jakiś wybór?
- Oczywiście że nie...- odpowiedziała z kolejnym szczerym uśmiechem czarodziejka.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Jak mój ojciec stał się arcydemonem?
-Echhh...-westchnęła Vanessa- Myślałam że spytasz o to jak się przed nim bronić... Nadal uważasz się za silnego?
-Nie.-odpowiedział szczerze Herz.
-To dobrze, bo właśnie twoja pieprzona pewność siebie zgubiła cię. A co do pytania, to cholera wie tego sukinsyna. Coś tam pewnie wymyślił... Może resztę demonów zadziwiło to ilu miał wyznawców na ziemi... Naprawdę Herz, nie jestem wszechwiedząca...
-To też wiem, Vanesso... Ciekawi mnie jeszcze to co zamierzasz teraz zrobić? Uciekniesz z tąd? Będziesz walczyć?
-Nie ucieknę. Oooo nieee. Co to to nie. Ostatnią rzeczą którą zrobię będzie ucieczka... Spróbuję się bronić... Choć myślę że to raczej ty musisz się bronić. On wie że jesteś teraz słaby.Na pewno nie poprzestanie na tym jednym ataku... To co przeżyłeś do tej pory to dopiero namiastka tego co cię jeszcze spotka... Naprawdę, musisz stawać się silniejszy... Zdobywaj nowych przyjaciół, zachowaj tych co masz. Nie odrzucaj pochopnie każdej pomocy tak jak ty to lubisz robić... Jeżeli będziesz działał sam to długo nie pożyjesz... Gwarantuje ci to. Bethrezen jest zbyt słaby aby znów wedrzeć się na poważnie do twego umysłu. Oczywiście jeżeli nie będziesz jadł tych grzybków... Zanim on stanie się w pełni silny ty też musisz być gotowy. Nie morduj bez podstawnie, proszę. On się tym pławi. Dzięki temu staje się wciąż silniejszy. Taki jest jego plan który skrzętnie wykonują jego wyznawcy... Palą, mordują i sieją zniszczenie. Niedługo powiększą swoje działanie nawet na terenie Wielkiego Królestwa Trazu.
- Dobrze wiesz że mordowanie sprawia mi przyjemność, ale nie robię tego kiedy nie muszę.-przerwał Vanessie Herzegen.
- Król Roderyk niedługo umrze..- kontynuowała czarodziejka nie zwracając uwagi na Herza.
- To chyba dobrze. Wreszcie będę mógł legalnie tutaj podróżować i być może znajdę w końcu robotę.
- GŁUPOLU!!! Nie rozumiesz że jego miejsce zajmie któreś z dzieci? Już Bethrezen o to zadba... Ma wszędzie swoich wyznawców... Nawet wśród wielkich magów... Durne śmiecie dały się przekupić. Ten król to zresztą też wielki śmieć. Nie chodzi tu tylko o to że kazał wytępić wszystkie stworzenia, ale o to że ufa swym wszystkim doradcom. Szykuje się wojna ze wszystkimi sąsiadami. Nawet Toros mu się nie oprze... Traz to zbyt potężne państwo. Już niedługo stanie się wielkim imperium. Pokona nawet samą nieumarłą Mortiss.
- To co ja mam robić? Wedrzeć się z Fifim i Riklą do piekła i wyrżnąć tam wszystko w pień???
- Nie... Masz się uczyć. Podróżuj dalej. Nauczysz się wszystkiego. Zobaczysz...-odpowiedziała już ze spokojem Vanessa.
- Dziękuję ci... Naprawdę szczerze ci dziękuję za wszystko.
- Nooo. Przynajmniej jest w tobie trochę kultury...-odpowiedziała czarodziejka ponownie uśmiechając się szczerze.-Lepiej już idź bo zbliża się wieczór. Twój kurchanik jest już prawie gotowy...
Herzegen podniósł się szybko z pieńka, zabrał wszystkie swoje rzeczy z koca i bez słowa odszedł szybkim krokiem w kierunku lasu.
- BĘDĘ SIĘ Z TOBĄ KONTAKTOWAĆ!!!- krzyknęła jeszcze za nim Vanessa.- NASTĘPNYM RAZEM GDY SIĘ SPOTKAMY BĘDĘ NA PEWNO O WIELE ŁADNIEJSZA!!!
Istotnie robiło się już ciemno. Jeżeli Herz chciał wyjechać z wioski razem z Fifim i Riklą musiał się bardzo pospieszyć. Kiedy wszedł do lasu czuł się już zupełnie dobrze. Nie bolała go już nawet głowa. Widocznie iluzja wiedzmy padła bo nie czuł już uczucia ogarniającego zewsząd strachu, oczy mu nie łzawiły, a na drzewach nie było już ani jednej lalki. Kiedy wszedł głęboko w las, zrobiło się już zupełnie ciemno...
+++




Las powoli zaczął się przerzedzać. Herzegen przez cała drogę myślał o całym dzisiejszym dniu. Dowiedział się tak wiele... W jeden dzień dowiedział się więcej niż przez całe swe dotychczasowe życie. Teraz dla Herza nic nie miało znaczenia. Nic prócz tego co się dziś dowiedział. Pod nogami poczuł nagle ścieżkę. Zbliżał się do wioski. Bardziej trafnym określeniem byłoby iż zobaczył tę ścieżkę bowiem nóg już praktycznie nie czuł. Chciało mu się spać. Trzymał się na nogach tylko dzięki temu iż wiedział że jeżeli padnie na środku drogi, z przyjaciółmi może się nie spotkać przez bardzo długi czas. Pół-diabeł odzyskał już nawet swój nadnaturalny wzrok. Była noc a on widział wszystko jak w dzień. Przed oczami zamajaczyły mu w oddali dwie pracujące postacie.
-HEJJJ!!!- zawołał tak głośno jak tylko mógł.
Obydwie postacie rzuciły na bok łopaty. Jedna wyciągnęła kuszę a druga miecz oburęczny.
-Nie poznajecie swojego ulubionego diabełka???- teraz Herz był już na tyle blisko że mógł mówić normalnym głosem.
-Herzegen ty żyjesz... Boże, nie mogłeś nas do cholery poinformować???- wyszeptał kusznik.
-Daruj sobie te sentymenty, Rikla... Wróciłem. Wyjeżdżamy z tąd jak najszybciej.
-HA!!! Wiedziałem że żyjesz herzegen!!! Ty jesteś nieśmiertelny!!! Nie ma sił aby cię zatrzymać!!!- krzyknął Fifi chowając miecz do pochwy i klepiąc tak mocno Herza po plecach że ten się przewrócił na ziemię.
- Herz... Nie wyglądasz najlepiej... Jutro nam wszystko opowiesz. Teraz musisz się przespać.- powiedział Rikla pomagając wojownikowi podnieść się z błota.
- Szczerze mówiąc to myślę że zasługuję na lepszy pochówek niż ten który żeście mi wykopali...- powiedział z uśmiechem Herzegen.
- Ochhhh. Że ty masz jeszcze siłę na żarty... Filip! Bierz go na barana. Jest doprawdy wyczerpany...






KONIEC
MAYBE IT WILL BE CDN...
__________________
If you hated me before, NOW you will hate me with passion.


Postaw się ludziom notorycznie puszczającym smuty i kwasy! Powiedz BURN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
behi jest offline   Odpowiedz z Cytatem