dobra... udowodnilem juz ałtorowi tęmatu rze jezd gópi... to teraz moge cos napisac, wypadek nie moj lecz kolegi... jakis pol roku temu, siedzimy na miejscowce [niedaleko torow kolejowych], pijemy piwko, skonczylismy lolka... i slysze nagle pisk panienki... wyskoczylem od razu, i zemdlalem... kumpel wpadl pod pociag :/ po butach go poznali
|