Zobacz pojedynczy post
stary 28-06-2005, 16:37   #487
kalashnikov
Użytkownik Forum
 
Data dołączenia: 09 05 2004

Posty: 91
Domyślny

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Elmer
To może ja opowiem wam historie Kalashinova z Nebuli. Był sobie niedowartościowany polak o imieniu pro'karacz. Postrach większości polaków.
Należał do gildi phyrexian, czyli do gildi "władców" na serverze. Huntował każdego za byle jaki powód. W levelu wybijał się coraz wyżej. Pewnego dnia pokłucił się z najlepszym palkiem na serverze Sqeensym. Został wyrzucony z Phyrexian. Jego urażona duma kazała mu spuścić "w*******" szwedom z phyrexian. Ale nie mógł tego zrobić sam, bo to przecież niemożliwe. Całe szczęście, że tago samego dnia wybuchła wojna między Mystic empire a Phyrexian. Postanowił stworzyć swoją gildie i zrobić sojusz z "mistycznym imperium". Dołączały do nich coraz inne gildie i szala zwycięstwa przechylała się na kożyść polaków. Karacz na forum tibia.com zapewniał, że jeśli wygrają wojne nigdy więcej nie będzie PA na serverze, na co Szwedzi wyśmiewając go odpowiadali, że przed wojną właśnie on był największym PA. Dowódcą polaków został nie kto inny niż on sam. Poddane wojska miały bardzo mało szacunku do niego, głównie dzięki jego bluzgom na swoich typu: "Jesteście bandą *******niętych idiotów", "dlaczego ja musze się z wami *******ić" czy "Zamknąć mordy bo was wszystkich za***ie". Obniżało to bardzo morale Armii, która zaczeła widzieć tyrana w swoim dowódcy. Kolejne dni wojny mijały a nasz dowódca dzięki swoim "wyśmienitym" taktykom 7 Razy "zaliczył deda" na polu walki przy ani jednym zabitym szwedzie. W końcu przestał się logować. Dowódcą polaków został Masakratus - dobry taktyk i frager (8 zabitych phyrexian i 0 deadów). Kolejne dni wojny mijały i coraz mnie polaków logowała się na walki. Gildia Polaków postanowiła Poddać się i zakończyć wojne. Tak skończyła się przygoda Pro'karacza i wielu innych w tym mnie na serverze Nebula.

Sorry karacz, że to napisałem ale nie mogłem zneść jak piszesz na nas banda n00bow nie patrząc na siebie. Przed twoim postem miałem do ciebie jakikolwiek szacunek. TEraz nie mam ani troche...

Po 1 (nie wiem ile razy mam to powtarzac...) ODSZEDLEM (SAM!!) z PHYRS BO ZABILI MI RL QMPLA ZA NIC. WOJNA Z PHYRS I DEKLARACJA WOJNY PRZEZ MYSTIC BYLO W NASZYCH WSPOLNYCH PLANACH i OD DAWNO DO TEGO ZMIERZALISMY. Po 2 chcialem zauwazyc ze jak dowodzilem wygralismy 2 dosc wazne bitwy jedna kolo venore druga na edron w obu starciach nie stracilismy nikogo zabijajac przy tym kilku przeciwnikow (a bitwa kolo venore byla o tyle wazna ze wbili gracze z Galany, Ferry i reszta, ktora wygralismy). Po tych 2 zwyciestwach padlem po raz pierwszy z wlasnej glupoty rzucajac sie na jednego z membersow phyrs wraz z 4 osobowa ekipa po czym all, dobrze zorganizowani phyrs wlogowali sie jednoczesnie i strapowali, po tym nie padlem anie razu az do czasu kolejnej wiekswzej bitwy, kiedy to stalem na czele wojska, jako palladyn stalem w lini knightow, i rzucilem SD w whiffeda ktory byl potem na redzie, niestety zaden z moich kompanow ani nie dobil whiffeda ani nie Uhnal mnie (sam nie moglem bo mialem exausted), po czym padlem od salwy SDkow. Po deadzie ODRAZU WPAKOWALEM NA SIEBIE UHY I SDKI Z NADZIEJA ZE NASI SIE WZIAC BRONIA I WRAZ Z TRALARENEM SZLISMY OD AB Z POMOCA ALE NIESTETY NASI PO MOIM DEADZIE SZYBKO ZLOOTOWALI MOJE CIALO (bo taka jest filozofia polaczkow, zeby sie szybko wzbogacic i rura w dluga...) I ROZPROSZYLI SIE PO CZYM PHYRS MOGLO SWOBODNIE ZACZAC WYBIJAC NASZYCH LUDZI !!! Gdy juz bylem przy pustyni okazalo sie ze nikogo nie ma na polu bitwy i widac bylo tylko garstki ludzi uciekajacych w poplochu po czym phyrs znowu mnie dopadli, a nie mialem zbyt duzych szans by sie bronic.. Tak wiec padlem juz 3 razy reszta deadow byla po wojnie kiedy to zwyczajnie wraz z moim qmplem staralem sie dopasc Poxara badz zezexa na expowisku jednak bez mojego 15 mlvlu nie bylo to mozliwe... Aha i jeszcze sprawa demoralizowania naszego wojska.... Otoz nasi po 1-2 bitwach myslelli ze wygrywaja wojne... i zwyczajnie przestali sie sluchac, a co za tym szlo? No oczywiscie mowilem ,,lognijcie albo stojcie w pz !" ale wiekszosc byla madrzejsza i dawala free fragi dla phyrs po czym odchodzila z wojny bo stwierdzali ze po deadzie juz nie ma sensu grac, tak wiec i ja przestalem sie logowac bo nie widzialem sensu w mowieniu do sciany... Pomyslalem ze jezeli wiedza lepiej to niech robia jak uwazaja... i przegralismy... Tak wiec jak widzisz nie do konca mowisz prawde co do zaistnialej sytuacji... A nazwalem te grupe ludzi banda nOObow bo w rzeczywistosci tak bylo (nOOb- ktos kto nie umie za dobrze grac a uwaza ze jest za***isty...) oczywiscie nie mowie ze wszyscy byli wspomnianymi juz nOObami, np. Masakratus ktory naprawde znal sie na tej grze walczyl dobrze i nie pozwolil sie zabic (biorac pod uwage ze ja moglem zakladac tylko t ringa i utani hur bo mialem rsa a on mial BOHY t ringa utani gran wiec nie bylo szans w jego dogonieniu...), tak samo tralaren czy koqu, knaak i kilku innych gdyby wszyscy sie mnie sluchali tak jak oni podejrzewam ze wygrana moglabyc nasza, no ale niestety stalo sie inaczej...

P.S.
Np. w phyrs podczas ,,slynnej" wojny z IC byl tylko jeden dowodca, Ferry i nikt nie mogl podwazac jego decyzji on byl jedynym i slusznym dowodca, dzieki temu wygralismy, bo wszyscy sluchali sie jednej osoby i dokladnie wykonywaly jego polecenia...

Signed,
POWERABUSER

Ostatnio edytowany przez kalashnikov - 28-06-2005 o 16:41.
kalashnikov jest offline