To ja przytoczę taką anegdotkę niekoniecznie o Polakach nie znających angielskiego.
Był sobie Holender, który miał dziewczynę w Polsce, dokładniej w Białymstoku i dlatego nauczył się języka polskiego. W Tibii założył gildię. Mój brat i jego kolega byli tą gildią zafascynowani, byli tam kolesie nawet na 30 poziomach, a oni mieli po 12-16. I mój brat znał lidera i się po polsku jakoś dogadywali. Kiedy mój brat zdobył wyższy poziom pomyślał, że może już będzie mógł być w tej gildii (bo oprócz 30 były tam też 18, wiadomo). I pyta "moge dolaczyc do twojej gildi?". W odpowiedzi slyszy "co?", wiec dalej "czy przyjmiesz mnie do gildii?" i oczywiście "nie rozumiem". To mój brat wreszcie musiał powiedzieć "i can join to u guild?".
Wiadomo, że język angielski jest przydatny, ale w Tibii nie trzeba go znać super, a można grać!
__________________
.
|