uostro bylo...
gram na jednym z nowych swiatow non-pvp i wlasnie, za 6 K sprawilem se dragon hammera. No wiec wybralem sie na hunty ze swiezo poznanym gosciem z ktorym dosc szybko sie zaqmalismy; dodam ze oboje mielismy okolo 17 lvla ale nawet niezle skille i eq; razem poszlismy na dwarf soldiery; pora byla taka, ze wiadomo bylo, ze respawn kwitnie i po zejsciu do dziury czeka komitet powitalny zlozony z chociazby 5 dwarf soldierow (+ dwarfy itd itp etc). Umowilismy sie ze ja schdoze pierwszy i blokne wszystko, w backpacku mialem 4 runkiu leczace i 3 hmmy wiec teoretycznie looz, skoro on tez biedny nie jest. Zlaze na dol - nawet niezla masakra ( w ciagu 3 sek stracilem 60 hp ), nie wspominajac o tym ze monsterki otaczaja cie ze wszystkich 8 stron i nie ma jak uciec, a obok dobiajaja sie nastepne (takze kolejni dystanserzy ... ). No wiec walcze z run i z mlota i ostatecznie dedlem po pol minuty. Nietrudno zgadnac, ze gosciu poczekal sobie na gorze i zgarnal to co mi wypadlo po dedzie (dwarven shield, jakies 150 gp i bajery typu runy itd). No ale ok, jeszcze nie tak zle, wracam, spotykam gostka, mowi ze tez dedl, ja mu proponuje zebysmy razem poszli po swoje rzeczy i bedzie o.k. Ide wiec po runy, on mowi ze juz idzie; mam juz kupione co potrzeba, wracam, wpadam do dziury, gine po 40 sek. Gosc oczywiscie mi nie pomogl (nie powiem, ze na to liczylem za drugim razem, mowie jak jest). Dedlem. Wypadl mi dragon hammer. Gostek se wtedy zszedl i mial ulatwione zadanie bo juz przy czerwonym zyciu moim uchowal sie tylko jeden soldier. Wredna menda zgarnela dragon hammera, oczywiscie mnie o tym poinformowala, pokazala na trade, a po jakim czasie w depo raz po raz kladla to przed soba i z kazda prosba oddania go wrzeszczala "sell dragon hammer !!" itd. Teoretycznie byl to moj kumpel co pogarsza sprawe. Najlepsze, ze nie dedlem jescze ani razu na tym siwecei ta postacia (non-pvp wiec czlowiek mnie nie rozwali a nado berkresera mi niespieszno) Nikomu nie zycze podobnych wrazen...
|