mi się ostatnio odechciało grać jak zaszedłem sobie z kumplem knajtem do kopalni koło kazo. biegamy sobie itd. killujemy dwarfy, roty, kumpel knajt 24 lvl ja sork 17 lvl no i wpadam na genialny pomysł - idziemy niżej na guardy i soldy. party mode właczone. na poziomie -3 spotykamy laseczkę z polski paladin lvl 9. pyta czy mamy linę. nas jest dwóch więc kumpel mówi że jak coś to go ropuje i dał jej swoją. podchodzimy do dziury i ja mówię kumplowi ,,skacz, 3 sek Cię ropuje i mówisz mi czy jest coś koło zejścia`` wraca i mówi że dwa guardy i sold. no to mu dałem linę i mówię 10 sek i mnie wyciągasz. i hop na dół. lecą gfb jeden za drugim. wykończyłem je dość szybko. minęło kilka sekund dosłownie i schodzimy spowrotem na dół. poszliśmy w jedną stronę. wracamy no i idą na nas soldy. no to znowu z gfb w nie naparzam. a co mi tam, w tym momencie wcześniej wspomniana laseczka podbiega do solda i... obrywa z gfb. sold nie żyje, laseczka klnie. i wali we mnie ze strzał. piszę że sorry itd, i się uham, a ona dalej. wali we mnie z hmm itd, a ja nic tylko się uham i próbuję wyjść. no i po chwili jakiś jej znajomy przybiega i się przygląda. mi się zaczeły uhaki kończyć, więc w laseczkę z sd, może jej przejdzie jak straci 85 hp, a jej kumpel ją uha... no i już wiedziałem że padnę. zdążyłem tylko kumplowi powiedzieć żeby wiał. no i zaliczyłem deda. to to jeszcze pikuś. ale wypadł mi dragon shield na któego zbierałem przez tydzień hajc... grać się odechciewa przez noobów któzy widzą że wali się mocno w potworki no i jeszcze sami się pod ostrzał pchają... no ale się nie zraziłem, postałem pod depo tydzień, zrobiłem plecak SD, plecak gfb i kilka plecaków z hmm i odkupiło się tarczę... ale... no juz koniec. brak słów d-;
pozdrawiam, z wyjątkiem pani L. paladyna któy się pcha na linię ognia (-;
__________________
chcę umrzeć spokojnie, we śnie, jak mój dziadek... a nie krzycząc z przerażenia jak pasażerowie samolotu, który pilotował...
|