Pamientam jeszcze że kiedy łaziłem se po tunelach zobaczylem gostka z czerwonom czaszkom.
Miał większy lev dlatego sie nie pchałem.
Kiedy prubowałem go obejść uderzył mnie jakomś czarną kulą.
Przestroaszony jak głupi zaczełem biegać po komnacie (lagi).Aż w końcu mnie ubił.
Kiedy sie odrodziłem szykowałem sie na krucjate przeciwko niemu. Poznałem wtedy takiego kolesia który rezem z moim mordercą są w klanie. Gostek odwiódł mnie od zabicia swego oprawcy i poszliśmy sobie każdy w inną strone.
Jak znowu wlazłem do dp, to spotkalem jakiegos facia który zbierałll kumpli żeby zabić mojego morderce (chyba widzieli moje szczątki

. Tu spotkałem się z tym co sobie gadaliśmy w sprawie mojego deada.
Gdy tak chwile za niemi połazieliśmy w koncu go spotkaliśmy i tamci trzej żucili się na biedaka.
Ten zaraz zlezł na niższy poziom i zaczoł uciekać, a ja i "ten drugi" zaczeliśmy zagadywać. (nie wiem czemu uratowałęm mordercę ale coś mi chęć na polowanie zmalało) Zaczeliśmy ich bluzgać (byli polakami) i odrazu zaczeli nam wytłumaczać że to pk i zabija niewinnych.
Ale przy odrobinie persfazji daliśmy mordercy czas na logout. Od tej pory już go nie spotkałem.The ed
