Dzisiaj po południu wracam z fibuli(roty ofkoz) jestem juz niedaleko zachodniej bramy,mijam GH.Thais is under attack!!!Jak ja sie wtedy podniecłem!!!Mój pierwszy Orc Attack odkąd zacząłem grać!!!Patrze na mój plecak:8 UH,8 HMM, 1 GFB, 8 SD.Spotykam Sorcerera lvl 24 z Fire Devilem do pomocy.Idziemy w strone zachodniej bramy(która jak się potem okazało była najbardziej oblężona)Jakiś War Wolf na przystawke i zaczeło się.Beserk i Leader.Parę runów i po nich.spotykamy Druida lvl 9 i dwóch Palladynów lvl 25.Postanawiamy przebić się do centralnej południowej bramy.Przemy dzielnie,Shamani i Riderzy piętrzą się nam u stóp.Potem pare Beserkerów które sprawiły nam troche kłopotu,znów masa Shamanów i Riderów.Trace same HMM i 3 SD na 2 Leadery.I nagle wyszedł on. Z dwoma mieczami, zbryzgany krwią,pałający furią Orc Warlord. Nasze spojrzenia spotkały się na chwile i nagle ruszył w kierunku mnie.Wielki strach mnie obleciał, podczas tej walki w zwarciu walczyłem tylko z leaderami, zerki zbyt szybko padały. Podbiegł do mnie i zaczyna ciąć mi straszne hity. UH lecą jak oszalałe.Atakuje go z SD,juz jest u skraju śmierci... Nagle znika. O co chodzi? Kolejny cios spadł na moją głowę. Fuck!!! Niewidka!!! Dostał jeszcze 1 SD i do piachu. Przez tą ucieczke przed nim wróciliśmy się o połowe drogi którą przebyliśmy w drodze do południowej bramy. Idziemy dalej, znów pare riderów, jeden Beserk. I znów on... Te nienawistne spojrzenie przeszyło mnie na wylot. Orc Warlord rzucił się na Druida. Szybko zciął mu głowe i ruszył za jednym z palladynów który uciekł w popłochu. Ja z jednym SD, trzema HMM i jednym GFB uciekłem w las na wybrzeże wraz z drugim z Palladynów. Mieliśmy widok na zachodnią bramę. Patrzymy- zero orków, pełno ciał tych cuchnących stworzeń. Z bramy wysypują się ludzie, biegniemy do nich. Dziękujemy że mogliśmy przeżyć tę kaźń. Wbiegam, oglądam miasto. Orki dostały się do środka. W centrum też stoczono wielką bitwę. Jednak uważam, że nasz mały patrol poza murami miasta, w samym środku walki, nie mając żadnej drogi odwrotu mieliśmy znacznie mniejsze szanse na przeżycie. A jednak udało się. Stworzyliśmy zgraną drużynę która bardzo długo solidnie się trzymała. Jedną rzeczą która mnie baaardzo wkurzyła jest to, że film nie nagrał się. Nie wiem po prostu TIBI Cam nawaliła. Ta historia jest w całości prawdziwa, opowiedzcie też swoje historie związane z tym atakiem, powiedzcie przy jakiej bramie walczyliście, jakie mieliście zadania. Dla mnie ten atak był niezapomnianym przeżyciem i cieszę się że udało mi się ujść z życiem. CHWAŁA OBROŃCOM THAIS!!!
