Ooo tak...początki były świetne. Na rooku to chyba siedziałem z pół miecha. A jaką miałem radochę jak na maina weszłem. Miałem kumpla(w real i w tibii) co był na mainie i miał 9 lev magiem, ja z koleżanką(z reala) to się sścigaliśmy kto 1-wszy na main,bo ten sorc. to normalnie miał nam dać:copper shield,battle hammer,brass legsy i scalówkę. Jak już byłem na main( carlin-dla mnie misto pk'erów) to se ide na bugi i na roty, a jaka radocha jak rota rozwaliłem,lol, ide se raz na bugach i do każdego piszę:"polak?",spotkałem gościarę, i mówi że mnie uleczy(miałem red hp.) to idziemy gdzieś a ona mnie BUMMM!!!
I już mnie nie było. Straciłem lev. Ale si.ę nie poddawałem.
Gdy się przeprowadziśmy do ab(wraz z tym sorcem i koleżanką knight i ja też) to se na ghoule chodziliśmy i było tak:jedno z nas loorowało ghoula i uciekało dookoła bagna,a reszta waliła,i jaka podnieta była że ghoula rozwaliliśmy.
Teraz mam pełno charów i nie popełniam błedów.
