***
@up:U nas w podstawówce nie było przymusu. Nie weim, jak w gimnazjum będzie.
U nas jest koleś, który za złe zachowanie wyleciał z lekcji na dywanik. "Nie musisz chodzić na lekcje Religii z panem [...], a jeśli chcesz uczęszczać dalej na te zajęcia, to masz obowiązek zachowywać sie przyzwoicie". I nadal chodzi na te lekcje. Bo jest Katolikiem. A nie chodzenie na lekcje Religii uniemożliwia Bieżmowanie i tym samym ślub kościelny. Jest możliwość, jak wyjaśniał nam nasz katecheta (ciekawostka: nie uczy nas ksiądz), odrobienia strat, ale w jego wypadku (biorąc pod uwagę jego stopnie) byłoby to niemożliwe... U nas lekcje Religii są bardzo fajne... Na początku piszemy temat i notatki, a potem słuchamy muzyki i opowiadamy sobie kawały - niekoniecznie związane z Kościołem. U nas lekcja Religii nie wygląda jak w Losux'ie; nie tańczymy wokoło ogniska wołając "Spalić szatana!" - a biorąc pod uwagę późniejsze konsekwecje, chyba wolałabym zrezygnować z jakiegoś innego przedmiotu :)) Aha no i przecież chodzisz, bo chcesz. Pozdrawiam.
Ostatnio edytowany przez Pani Kopytko - 06-08-2005 o 13:46.
Powód: bo zupa była za słona.
|