Mój (nie)inteligentny i mało roztropny po***** kolega bawił się zapałkami.Przyszedł mu pomysł:A może ognisko?Nazbierał patyków...pojechał na rowerze na najbliższe pole po słome...i zaczęło się.Rozpalił ognisko w parku pod krzakami.5 minut i zachajczyły się krzaczki.Ogień rozprzestrzenił się na kilka drzew obok.Na szczęście nie było wiatru a trawy do okoła drzew również nie było (był piasek)Więc ogień zgasł...Ale chajczyło się z 3 godziny

Efekt? 10 spalonych drzew ,pies przygnieciony konarem drzewa i inteligentny kolega poparzony od zachajczonych krzaków.
Niewiem czy to o to chodzi,ale widze ,że chodzi o wypadki.Więc to się może nadawać
