Raz w Carlin spotkalem takich noobów (nie pamietam jak sie nazywali) Knightci 12 lvl i 15lvl. Ja byłem Knightem na 10 lvl-u. Podchodze do Pierwszego, on mnie pyta czy jestem z anglii, ja mówię że nie. To on zaczał mnie gonic po calym Carlin i gadac że mnie rozwali itp. Gonil mnie przez jakies pół godziny a ja mu zwiewalem i "błagałem" (na niby, ale on nie wiedział) żeby mnie nie zabijał. Zeszliśmy do jakiś podziemi na (4 level podziemi chyba) i wyszło stado czegos czego nie zidentyfikowalem. Zablokowalem przejscie i nie mogl wyjsc. Zabity. Był tam jakiś duży zielony potwór z jednym okiem i szkielety. Potem wyszedlem na dwor i poszedlem do lasu. Tam stoi gosciu i zabija potwory. Ja zabijalem te które lecialy na mnie. Po jakichś 10 sekundach ten gościu zaczął mnie nawalać kamieniami i gadać coś w stylu:Zostaw to !!! Wy*******aj stąd! Potem zaczal mnie walic z czegos z trucizna ale mialem runy "exana pox" wiec nie problem. Mialem tez Great Fire Balle od kolegi. I znowu latalem po calym miescie walac go z Great Fire Ballow. On sie na to odnawial jakims runem. Po jakims czasie skonczyla mu sie chyba mana bo umarl. Po tych noobach mam nastepny level

(I dużo itemów

)