W wypadku z chorobą, jest raczej tak, że nie pomaga Bóg, tylko wiara w niego. Słyszałem, że chłopak miał raka, i coś sobie wyobrażał, że ten rak to gwiazda śmierci, a jego przeciwciała to myśliwce. i jak sobie to wyobrażał kilka razy dziennie przez pół roku, albo rok, to w końcu wyzdrowiał. On wierzył, że wyzdrowieje, i tak się stało.
I bynajmniej nie chcę przez to powiedzieć, że Boga nie ma, ale możliwe, że wystarczy tylko wiara, a w co to już mniej ważne.
|