Swego czasu na Aiki-jitsu (czy jak to sie pisze ;p) chodziłem. Znudziło mi się to. Więcej rozgrzewek niz treningu. 30 minut biegania, 30 minut rozciągania (szpagat nawet robilem!

) i potem 30 minut treningu. No i na koniec oczywiście jeszcze 5 minut "medytacji" (w czasie której połowa się przewracała ze zmęczenia

) Nie zapomnę treningu z trenerem... do tej pory na samą myśl boli mnie, wybity przez niego, bark ;]