Moje sny to jeden wielki horror zazwyczaj. I to lubię. Oto jeden z nich.
Jestem gdzieś z dziadkami. Jest noc a my chyba gdzies jechaliśmy, więc patrzymy jakiś "hotel". Wjeźdzamy tam. Patrze pokoje. Pojedyncze. Niby normalne ale dziwna atmosfera. Leżę, ogladam tv, nagle do okna jakies dziecko. Prosi zebym otworzyl okno. Otwieram i do domu wksakuje pies. Spier**** gdzie raki zimuja poza hotel. A tam dzieci zombie, psy wszedzie trupy. W ogule wsiadam do auta, ci za mną biegną ide się schować pod jakiś budynek w ogole zalatany bylem
I jedyne sny jakie sie boje to takie, ze wiem ze to moja okolica ale jak wchodze do mego bloku to nagle blok ma wiecej pieter, wchodze niby do moejgo domu a to nie on i szukanie domu i wszystko inne, jakies schody, windy nie dzialaja badz straszne, jejku to jest starszn a nie... Mam duzo ciekawych snow ale nie chce mi sie ich pisac
Edit:
Albo jescze cos napisze. Mam nadzieje ze Taube to skomentuje, czemu mam takie sny.
Jestem niby na jakimś koncercie. Mija spokojnie, na scenę wychodzi Emma Watson (niesczęsliwie w niej zauroczony jestem, gra Hermione w HP) i coś mówi. Nagle ktoś ją postzrela. Umiera.
Pare dni pozniej ten sam sen. Tym razme zaslonilem ja cialem ale dostalem i ja i ona i obobje dead.
Jescze pozniej i ja i ona ona zdrowieje ja ciezki stan. Podchodzi do mnie i dziekuje mi, calus ofkorz i to mnie jakby ozywilo. To byl inny pocalunek niz wszystkie inne. Dajacy nadzieje, zycie mozna powiedziec. I ten sam sen z trzy razy. Nie rozumiem, ale zawsze czekam na powtorke teog snu. To jak uplywa ze mnie zycia i nagle ozywienie to jest wspaniale uczucie nie wiem co o tym myslec
(cholera pisalem cos innego a to sie napisalo...))
|