Cytuj:
Oryginalnie dodany przez Monoskar
Racja, może nie każdym sie ze mną zgodzi, ale niezbyt wierzę wogóle w istnienie przypadłości (może chorób - nie wiem jak to nazwać) ludzkich, jak dysgrafia, dysortografia, dysleksja, dyslektyka i tym podobnych...
Może i jest dowiedzione naukowo, że istnieją i część ludzi na to cierpi, ale na dobrą sprawę większość wykorzystuje te powiedzmy przypadłości żeby sobie pomóc ("nie piszę kartkówki w szkole bo nieładnie piszę i i tak się pani nie doczyta" albo "jestem zwolniony z dyktanda, bo to że robię notorycznie błędy jest podyktowane moja chorobą"). A potem idę do Urzędu Miasta w Sosnowcu i widzę wywieszkę na drzwiach: "....będą obsługiwani w niekture dni lutego". A wystarczyłoby przeczytać pare książek w życiu...
|
Po pierwsze "większość wykorzystuje te powiedzmy przypadłości żeby sobie pomóc" , a co ma z nimi robić? Po to robili sobie padania żeby "mieli równe" szanse w szkole i żeby niedostawali gorszych stopni za to że robią nieświadomie błędy, mi tłumaczono to tak że dyslektycy itp. jeśli mają pewnego rodzaju nawyki tyu. odkłada coś do złej szuflady itp. to za chiny tego niezmienisz ponieważ robią to nieświadomo i niesposób tego zmienić.
Nawet jeśli ktoś niecierpi na tą chorobe a ma zaświadczenie o dyslekcji to głupi byłby gdyby nieskorzystał... Pozatym niewiem czy byliście na badaniach o dyslekcje? Niektórzy pewno byli i ja szczerze mówiąc niewiem w jaki sposób ono miało powiedzeć czy jestem chory czy nie, głównie były pamięcio ćwiczenia i tym podobne, starałem się napisać to jak najlepiej i wyszło mi jak wyszło ( to akurat nieważne

) więc żeby dostać zaświadczenie niebędać chorym trzeba się natrudzić... ( jeśli ktoś specjalnie by sie podkładał to też niewiem czy by mu wyszło... )
A pozatym taka karteczka daje dyslektykom najczęściej więcej czasu na pisanie ( chyba 10% ) i możliwość zrobienia większej ilości błędów ortograficznych (oczywiście na klasówkach/kartkówkach z polskiego) , więc nigdy niebędzie ona zwalniać ona dyslektyków z pisania prac na piśmie itp.