Zobacz pojedynczy post
stary 11-01-2006, 16:42   #724
Barzyk de'Costa
Użytkownik Forum
 
Data dołączenia: 27 12 2005
Lokacja: Lublin
Wiek: 36

Posty: 46
Stan: Aktywny gracz
Profesja: Knight
Świat: Galana
Poziom: 23
Skille: 52/50
Poziom mag.: 3
Barzyk de'Costa ma numer GG 1848019
Domyślny

Jeszcze będąc na rooku poszedłem expić na orkach. 2 orki sie na mnie rzuciły, a ja stałem pod ścianą. Naszczęście przybył noob, który uratował mnie od nudów. Podbiegł i zablokował tak,że myślałA, że dene.

Mój kolega jest początkujący. Zobaczył jeszcze na rooku jedzenie na pewnej górce, podstawił skrzynie i tam wlazł. Jakieś nooby mu te skrzynie wywaliły i czekał pare dni, aż go wyciągnołem

Na mainie wychodząc z Carlin na drodze zaatakował mnie Palladyn na 19lvl (ja miałem 12 ). Zdenerwowałem się i zaczołm w jago nawalać. W parę sekund miał yellow HP i ze strachu uciekł.

Gdy szedłem na rooku expić znowu na orkach przybłąkał się do mnie noob na 2lvl i zaczął za mną łazić myśląc, że ewentualne ataki orków będą na mnie. Pobiegłem w głąb tam gdzie jest najwięcej orków a ten noob za mną. Zrobiłem manewr i stanołem pod drabinką a arki mnie pięknie okrążyły i czekałem, aż reszta zabije noobka

Będąc na rooku napełniałem puste butelki truciznę i sprzedawałem jako life fluid. Przy jednym queście wybiegł gracz z red HP i prosił o food. Moje dobrodzuszne serce nie mogło odmówić i dałem mu truciznę. Jak wiadomo zdechł. Zaczął mi grozić więc sprawdziłem na tibia.com co to za gracz ... ten frajer miał na tym serwerza drugiego chara na 43lvlu!!!
Wracając do historii z truciznę wybiłem 8lvl i miałem iść na maina, ale najpierw wyrzuciłem trochę tych butelek z truciznę w centrum miasteczka i odziwo nooby sobie je wyrywały z rąk i piły bez umiaru Napewno zdechło 5 graczy. Taklie nooby to były, że kawałeczek drogi na południe była świątynia i mogli się uleczyć, ale... w końcu to nooby

Ostatnio edytowany przez Barzyk de'Costa - 11-01-2006 o 16:43.
Barzyk de'Costa jest offline   Odpowiedz z Cytatem