@up
Pocieszaj nas dalej....
Meteoryt? Prawdopodobieństwo... Jak na mnie to sfajczy się w atmoswerze... W końcu ziemia non stop jest atakowana przez masy gwieznego pyłu i dość sporych meteorów. Jakbyście mieszkali na wsi tak jak ja, to byście widzieli. Rok temu ładnie było widac, jak na niebie w nocy były takie małe przebłyski i widać było takie ala różowe chmurki (akurat szłam z mamuśką, więc pierwsze pytanie brzmiało - Celina, gdzie jest wschód?

) Moje zdanie? Jak będzie coś większego to amerykańce walną to bombą jeszcze w przestrzeni kosmicznej, a odłamki spalą się jak zwykła drobnica co jesieni (bo wtedy spada takich meteorków najwięcej

)
A tak ogólnie to znaleźliście sobie tematy. Co jak co, za mało się dzisiaj robi, żeby zapobiec temu, o czym mówi właśnie pan kolega modek - katastrofie ekologicznej. To nie jest zdażenie losowe, bez przyczyny, jak np. upadek meteorytu pt. :"Trafi, albo nie trafi". Tu winę ponoszą wszyscy i każdy z osobna. Ot... Tu dziurka ozonowa, tu smog, gdzie indziej wycinka drzew, a tam z kolei wzmożony efekt cieplarniany. A może jeszcze o czymś zapomniałam? Ach tak... Jeszcze spalanie plastików, w wyniku czego powstają trujące związki. Ale przecież my nic nie robimy, to kto inny zatruwa naszą planatę. Przed czym się bronić? Przed zjawiskiem losowym, martwić się, że może kiedyś za jakieś 200, czy może 1000 lat w ziemię trafi meteoryt, którego prawdopodobieństwo trafienia w np. jakieś miasto lub teren zamieszkały przez naprawdę dużą liczbę ludzi jest małe, czy fakt, że za jakieś 100 lat będziemy mieli planetę-szklarnię, męczoną powodziami, huraganami i klęskami żywiołowymi? Ale nie, to przecież nie od nas zależy...