Gdy dowiedziałem się, że C.S. Lewis jest znajomym Tolkiena zabłysła u mnie mała iskierka nadziei, że film z punktu fabuły będzie ciekawy. Po plakatach i zwiastunach zacząłem mieć nadzieje, że również z punktu wykonania będzie good

(jak wiadomo, opakowanie to znaczna część sukcesu) i z takimi oto dwiema nadziejami (piękne, blond Nadzieje

) wyruszyłem do Heliosa
Parę trailerów (Piraci z Karaibów II zapowiada się good

) i parę reklam (When You're Smiling) zaczął się właściwy film

Patrząc na wykonanie zero zastrzeżeń, wiele nawiązań do władcy (+) i nasze rodowe jezioro (2*+) oraz napis na wstępie <coś tam na F> Poland prezents" (za to 3* wielki +

, nie ma to jak patriotyzm). Oczywiście film zaczął się, jak to każdy porządny film FANTASY, on niemieckiego nalotu na Anglię :> dalej było już tylko very good. Teraz fabuła, to trochę gorzej. Młodziak miał słabą wolę, już za cukierki wydał rodzinę

ehh, i te niektóre zachowania Peter'a, jak z filmu dla dzieci do lat 3... choć jak się przeboleje te naprawdę dziecinne elementy to film nabiera na wartości. Widać od razu, że Lewis i Tolkien mieli dwa różne spojrzenia na świat Fantasy. Lewisowy, bajeczny, Fauny, Centaury itp, pełen kolorków i słodyczy (gadające bobry...) i Tolkienowski, mroczny, okrutne Orki, Balrogi, masa zła, zdrady i mroczności (i'm lovin it! Mordor!) Ogólnie jest very good

w skali do 10
-9/10
brak do 10 za tą dziecinność

ale i tak polecam każdemu fanowi fantasy
