Siedze sobie (wlasciwie to stoje) spokojnie pod depo, gdy nagle wyskakuje mi okienko prv i znajomy odglos w glosnikach "masz wiadomosc". Napisal do mnie moj kolega z rl, ktory prosil o pomoc, gdyz podobno jakis niezly mag grasuje w okolicy Carlina i atakuje niskie levele..Jako ze uwazalem sie tez juz za niezlego paladyna postanowilem mu pomoc. Ropoczelismy poszukiwania czarodzieja, ktorego znalezlismy dosc szybko. Niestety okazalo sie ze to kobieta, a ja swoje zasady mam. Zaczela atakowac mojego przyjaciela, a ja tylko bezradny bieglem za nia i za kolega, gotow wziasc w czasie jego smierci plecak. Nagle nieswiadomy niebezpieczenstwa, zibaczylem zmierzajaca w moim kierunku wielka kule ognia! Plomien spalil mi rekaw. Zasyczalem z bolu. Pomyslalem "nie bedzie mi zadna baba podpalala nowej zbroi"~Jako ze teraz zrobila sie dla mnie dostepna z racji "bialej czaszki" widocznej nad glowa wyjelem moje strzaly, otworzylem plecak z runami i ruszylem pomoc koledze. Postanowilem odciagnac ja od ludzi stojacych afk przy depo, by spokojnie nadal robili runki jakims makro! Wyszlismy polnocna brama carlina! Napastniczka wciaz rzucala kule ognia, rewanzowalem sie jej tym samym, rzucajac tez ogniste pioruny w jej strone i wciaz ostrzeliwujac. Moj przyjaciel pobiegl za nami, niestety nie trzymal sie w odpowiedniej odleglosci i jedna z run dosiegla go i zabila! Postanowilem pomoc koledze i wziasc jego bron, by nie musial znowu wydawac fortuny na nowa! Nastepnie znowu ruszylem do ataku, ze zdwojana szybkoscia i zacietoscia, spowodowana smiercia kolegi! Przeciwniczka nie nadazala w "uzdrawianiu siebie", lecz w koncu chyba skonczyly jej sie runy i padla. Zdziwil mnie nieco napis, ktory dostalem kilka sekund pozniej na prv "nice duel". Ja to traktowalem powaznie
^^