z tydzień temu stwierdziłem słusznie, że moje skille są badziewne. postanowiłem ostro nadrabiać. i tak nadrabiałem i nadrabiałem aż tu przedwczoraj wpadłem na "genialny" pomysł aby zostawić mojego knighta na noc by skillował sam

dorwałem kumpli co afkuja i dołączyłem się do nich. łącznie było nas pięciu, dwóch pallów, 2 knightów i sorc summonował summony

ja treniłem na ghoulu. wszystko pięknie obmyślone było, ustawiliśmy się z dala od miast, bezpieczne miejsce teoretycznie, blisko gh. co mogło być źle? odszedłem od kompa i ułożyłem się do snu. rano wstaję, patrzę... a tu świątynia! myślę sobie: "kur.. jakiś typ mnie musiał rozwalić". wchodze na tibia.com a tam napisane, że zginąłem od wolfa

jak mi później powiedzieli kumple, typowi prąd odłączyli w domu a wtedy wszystkie wolfy co były nam pomocne do skillowania shieldinga poszły na mnie

nie utrzymałem 5 wolfów i dedłem. warto zaznaczyć że padłem knightem na 28 lvl
