Taaa... Tylu 10,11 i 12 latków będzie...
Pomyśl sobie kogo rodzice puszczą w podróż do Krakowa, na jakąś impreze z nieznajomymi (chodzi mi o te tzw. "dzieci"). Jechać 300km to około 12-14 godzin.
Wyjeżdżasz w nocy, przyjeżdżasz na 13 popołudniu. I co? Ani be ani me ani kukuryku. Nie znasz w ogóle tego miasta, jesteś tutaj pierwszy raz. Będziesz się o wszystko pytać? Co, "Czy nie wie pani gdzie ta impreza tibijska?", "Impreza tibijska? Te dzieciaki gadają jakimś szyfrem". Ehh... Można robić tą imprezkę. Chociaż i tak mało osób przyjdzie, bo kto pojedzie pogadać z nieznajomymi, może najlepiej pojechać do Cipsoftu zrobić balangę :F
Dla mnie to dno.
|