Co do braku roleplayingu, to racja. Ja często staram zrobić jakąś akcje Role Playing, ale wielu ludzi to demoluje, jak n.p. robie przedstawienie w teatrze. A, i pamiętajcie, roleplaying to nie tylko organizowanie różnych rzeczy, mówienie w takim stylu "średniowiecznym", ale też danie swojej postacii... duszy! N.p.
Mistrzunio Magii, 35 poziom, mag.
Jakiś czas temu, na wyspę rookgard przybył chłopiec, którego imie zostało zapomniane. Nie był on jeszcze dorosły, ale nie był małym dzieckiem. Jak każde dziecko chciał zostać rycerzem. Pewnego dnia, poszedł do Hyacinta, kupić kilka Fluidów Życia. A ponieważ był bardzo zmęczony, przysiadł na chwile u niego. Zaczęli rozmawiać. Nagle doszło do tematu sił magicznych Hyacinta. Chłopiec słuchał z zainteresowaniem. Wyobraził sobie siebie, pokonującego groźne bestie kilkoma zaklęciami, zyskując tym sławe i bogactwo... Tak, to było to. Postanowił zostać magiem i przybrał przydomek... Mistrzunio Magii! Życie wiele go nauczyło, raz nawet coś go opętało (Opętanie - Hack

). Ale, dzięki temu nauczył się wielu rzeczy... Wiedział że przyjaźń jest cenniejsza niż kryształowe monety... wiedział że wielu ludziom nie wolno ufać... wiedział kto jest marnym pomiotem, a kto jest kimś ważnym... poprostu... wiedział jak żyć. W sumie on był bardzo miły, jednak tylko dla tych, którzy zasłużyli.
Albo:
Plontonsus, 10 poziom, rookstayer.
Na wyspie rookgard żył pewien staruszek. Nie miał on sił wyruszyć na główny kontynent, więc pozostał na niej, i postanowił pomagać młodym i niedoświadczonym, a oszustwów i złodzieji, unicestwiał. Był on dziwnym człowiekiem. Podobno kiedyś, kiedy był młody, stało się coś, co dało mu wielką moc... niestety, po tej mocy została mu tylko umiejętność władania mieczem, bronienia się tarczą i strzelania z łuku. Do wszystkich odzywa się z lekką pogardą, ale tak naprawdę lubi wielu, nawet jego, że tak powiem, uczniów.
@down
To była moja pierwsza postać <chyba>, i jeszcze wtedy się nie "wczuwałem"

A że teraz staram się być roleplayerem to musiałem coś wymyślić.