W gruncie rzeczy, to nie jest źle, ale mam strasznie chwiejne nastroje. Jednego dnia mam duże plany, a następnego wszystko przekreślam i się dołuje. Ale po głębszych przemyśleniach większość z nas dojdzie do wniosku, że trzeba korzystać z życia i dążyćdo samozaspokojenia ze wszystkich sił. Dla jednych to praca, dla innych rodzina, jeszcze inni oddają się swojemu hobby i jest im z tym dobrze. I na tym polega mój problem

Nie wiem co robić ze swoim zyciem, co daje mi FAKTYCZNIE szczęście

. Jak na razie to staram się używać jak najwięcej sportu, słuchać muzyki, poznawać dziewczyny. Ale jak dlugo będzie mi to wystarczyło?

POzdro
