Kiedyś, gdy żyłem tylko po to by grać (na szczęście już nie), nękały mnie notoryczne koszmary, i w każdym z nich obowiązkowo wypadały mi bohy.
Oto jedyny sen, który jeszcze pamiętam:
W środku nocy balansowałem na krawędzi dachu jakiejś fabryki. W pewnym momencie straciłem równowagę i zacząłem spadać. Po drodze próbowałem się chwycić jakiegoś parapetu, ale wyślizgnął mi się z rąk. W momencie gdy uderzyłem o glębę pojawił mi się obrazek "you are dead" na venorskich bagnach
