Ja nie pamiętam nicków moich dobroczyńców.
1. Poszedłem na deser questa magiem 22lvl (postać brata). Po wzięciu itemów i kaski okazało się, że jeden z grupy cche mnie zabić (34lvl pally). Ja nie miałem przy sobie uhów żeby walczyć więc uciekałem i waliłem z sd bo lepiej wyklepać w niego sd zanim się zginie niż mu je dać. Jak byłem pod venore bez żadnej many i szans na przeżycie zjawiła się jakaś babka. Jak szczeliła w niego sd to tego nie było już na ekranie widać. Potem dziękowałem jej z 5 minut.
2. To też wydarzyło się sorciem brata jak miał 14-15lvl. Poszedłem sobie na swamp trole pod venore bo byłem niedaleko to pomyślałem, że ghoula zabije. Na swampach też był pk palladyn (20-22lvl). Uciekałem z maną tylko na jedną exure vite. Spotkałem dwuch gości którzy zaczeli z nim walczyć podczas gdy ja uciekałem z podziemi. Jak już byłem w depo okazało się, że jeden z nich zginą w walce z pk

.
3. Moja pierwsza postać w grze na trimerze. Grałem 9lvl knight'em. Zobaczyłem skorpa na skale więc wziołem parcele i tam wszedłem. Okazało się, że skorpion zatruwa i ja zszedłem czekając na śmierć. Pojawił się Swirek-Arek. Prubował mnie uratować ale było już za poźno. Zginełem a gdy tam przyszedłem oddał mi wszystko co wypadło. Okazało się, że jest to naprawde fajny gość który kilka godz później zwiedził ze mną kilka miast w poszukiwaniu pk. Pierwszego pk mojego życia w tibi. Minihexa o ile mnie pamięć nie myli.
Miałem jeszcze dużo pomocnych dłoni podobnych do tych co ja udzielałem innym.