Cytuj:
Oryginalnie napisane przez MayGyver
mowisz o klonowaniu samochodu jako o nie-kradziezy to sklonuj moj - zobaczymy czy naklad pracy wlozony w sklonowanie bedzie w przyblizeniu rowny 0 - tyle kosztuje kopiowanie programu
jesli ktos cos stworzy to ma do tego prawa i moze odsprzedawac - zarabiac pieniadze, jesli nielegalnie kopiujemy oprogramowanie to pozbawiamy autora pieniedzy
kradziez to pozbawianie pieniedzy innej osoby
czyli mozna okradac profucentow ale nie prywatnych wlascicieli?
propagowanie wolnego oprogramowania jest jak najbardziej wskazane i pozyteczne, jednak zniesienie praw autorskich juz nie
wolne oprogramowanie ma sens tylko wtedy gdy sa firmy, ktore tworza wlasne programy i je sprzedaja
|
Widzę, że nikt nie rozumie tego, co chciałem przekazać
A mianowicie chodzi o to, że okradanie producentów to oczywiście JEST kradzież.
Chciałem jedynie wykazać Wieszokowi, że jego przykład z samochodem nie oddaje istoty piractwa - bo kradnąc samochód panowi X nie kradniemy go firmie produkującej samochody Y. A natomiast kopiując grę kradniemy ją programistom, którzy ją stworzyli, a nie panowi Z. I o to chodzi.
Hm, inaczej - jeśli pójdziemy do kumpla i podwędzimy mu grę (wariant przykładu Wieszoka powiedzmy ^^), będzie to kradzież (i okradniemy JEGO), ale nie piractwo. Jeśli pójdziemy do niego i skopiujemy jego grę (tzn. nie grę, którą on stworzył, tylko taką, którą kupił... tudzież również skopiował), będzie to kradzież (ale nie JEGO okradniemy, tylko firmę tworzącą gry) a zarazem piractwo.
I tyle. Może już jest trochę jaśniej
