Zobacz pojedynczy post
stary 11-08-2004, 20:05   #91
Ulrek
Użytkownik Forum
 
Ulrek's Avatar
 
Data dołączenia: 22 09 2003

Posty: 332
Ulrek ma numer GG 2872951
Brak ikony

Poniższy tekst został RĘCZNIE przepisany z czasopisma "Świata Gier Komputerowych" z numeru 4/00 z działu "Świat według ManJAka" napisany przez ManJAka . Nieźle się namęczyłem by to znaleźć i przepisać, więc jak ktoś nie przeczyta to urwę głowę

"MORTAL KOMBAT RPG

Oberwało się w listach Elektrycznemu za recenzję nieszczęsnego "Final Fantasy 8", oj oberwało się. Już nawet nie o to poszło, że mój redakcyjny kolega skrytykował interfejs za nadmierną złożoność i spartański wygląd; nie o to, że kręcił nosem na liniową fabułę; nie o to też, że przyczepił się do ślicznych, acz denerwujących po pewnym czasie animacji GFów. Szef działu "Bez prądu" oberwał za to, że... "nie ma bladego pojęcia o grach fabularnych, nie wie, o co chodzi w RPG i jako osoba niekompetentna nie powinien do takich gier siadać", koniec cytatu. Argument jak kulą w płot: tak się składa, że Elektryczny jest prawdziwym autorytetem w dziedzinie role-playing i karcianek, ma kilkunastoletni staż jako gracz i mistrz gry w wielu systemach (między innymi "AD&D", "World of Darkness", "Zew Cthulhu", "Warhammer", "Cyberpunk"), a jego artykuły poświęcone grom fabularnym trafiały także na łamy takich pism, jak Magia i Miecz oraz Nowa Fantastyka - jeśli więc ktoś jest osobą kompetentną do oceniania rolplejów, to właśnie on. Zamieszanie całe wynikło zaś z tego, że w recenzji "Final Fantasy 8" wyraził on swoje wątpliwości co do faktu, czy w ogóle można tę grę zaliczyć do RPGów, czy raczej jest to przygodówka z pewnymi elemntami zapożyczonymi z gier fabularnych. Nie roztrzygając o tym, czy "Final Fantasy 8" rolplejem jest bardziej czy mniej, warto zastanowić się nad tym, czym w ogóle w dzisiejszych czasach jest komputerowe RPG. Bo że nie tym czym dawniej, to pewne.
Jeszcze dziesięc, a nawet pięc lat temu problemy ze stwierdzeniem, czy coś jest rolplejem, czy nie, praktycznie nie występowały. Gry komputerowe albo żywcem przenosiły znane systemy "prawdziwych" gier fabularnych w realia wirtualnych światów (na przykład "Eye of the Beholder" oparty był na "Advanced Dungeons and Dragons 2nd Edition"), albo bazowały na wykreowanych specjalnie na ich potrzeby systemach (Ishar). Akcja gry ukazana była zwykle z perspektywy pierwszej osoby, ze skokowym obracaniem się o 90 stopni, a do rzadkości należały wyjątki w rodzaju "Burntime", pod względem sposobu prezentacji przypominający nieco współczesnego "Fallouta". Fabuła osadzona bywała w realiach fantasy, lub - rzadziej - odległej przyszłości, rozgrywka zaś polegała na przemierzaniu labiryntów, wyszukiwaniu pułapek, kolekcjonowaniu skarbów i skalpów nieprzyjaźnie nastawionych kreatur. Uprzyjemniały ją spotkania z bohaterami niezależnymi, którzy czasem dodawali nowe elementy do linii fabularnej, czasem mogli przyłączyć sie do drużyny, kiedy indziej jeszcze zlecali dodatkowe zadania. Pewną rewolucję wywołało zastąpienie lochów otwartymi przestrzeniami, a skokowych obrotów możliwością płynnego rozglądania się. Nadało to rolplejom poczucia większej swobody działania i rozszerzyło dostępny do eksploracji świat.
Właśnie: swoboda. Ten to element, niekoniecznie od razu dostrzegalny, stanowi jedną z najważniejszych cech komputerowego RPG, zbliżając je do pierwowzoru, czyli gier fabularnych rozgrywanych na żywo, z udziałem mistrza gry i grupki ludzi, gdzie każdy może zrobić to, co mu się spodoba, a jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia graczy i osoby prowadzącej rozgrywkę. Rzecz jasna, komputer nawet z najlepszym oprogramowaniem wyobraźni nie ma za grosz, ale w tym już głowa programistów, by wykreowany przez nich świat spełniał jak najwięcej funkcji i pozwalał na wykonywanie wielu różnyczh czynności. Zresztą, nie o swawole w wirtualiach chodzi, lecz przede wszystkim o to, że to gracz decyduje dokąd i kiedy pójść, jak wyposażyć swoich wojaków, którego zadania się podjąć, które zaś sobie odpuścić, wreszcie - w jaki sposób rozegrać walkę. Rzecz jasna, wszystko podlega ograniczeniom zgodnie z realiami świata i możliwościami programu (nie da się na przykład zejść na poziom piąty bez zaliczenia czterech pierwszych, nie ma też sensu szarżna na ostatecznego megaprzeciwnika, gdy nie zebrało się dość doświadczenia i gadżetów by mieć z nim szansę).
Skoro już o doświadczeniu mowa, to nie można zapominać, że ono właśnie jest kolejnym wyróżnikiem rolplejów, a dokładniej - związany z nim wzrost umiejętności bądź to bitewnych, bądź też magicznych czy łowieckich, zależnie od tego, jakie cechy charakteryzują bohatera. Sam rozwój cech to jednak za mało, aby grę w poczet RPG zaliczyć: wszak i w Jagged Alliance, i nawet w "Close Combat" żołnierze z bitwy na bitwę zyskują coraz lepsze umiejetności, a nikt nie ma wątpliwości, że oba programy zaliczają się do strategii. Dopiero połączenie tego elementu z innymi (jak swoboda działania właśnie) pozwala grze zyskać miano rolpleja. Tak przynajmniej przedstawia się sytuacja idealna, do której przyzwyczaiła nas historia gatunku. Dziś jednak, obok Falloutów czy Wrót Baldura, za rolpleje uchodzą też gry z pogranicza, jak "Diablo (które cech właściwych RPG nabiera dopiero w sieci), "Nox" (zręcznościówka uznawana często za RPG ze względu na podobieństwo do "Diablo") czy właśnie "Final Fantasy". Ten ostatni tytuł dość daleko odbiega od ideału gry fabularnej: doskonale liniowa akcja (nawet niektórych potworór nie da się zabić, jeśli nie znajdą się one w wyznaczonym przez programistów miejscu!) i płynąca z niej znikoma swoboda działania stoją w kontraście z elementem rozwoju postaci i tworzenia drużyny. Trudno coś takiego uznać za klasycznego rolpleja, choć może właśnie tu jest pies pogrzebany - gry ewoluują, zmieniają się ich formy, w rezultacie czego powstają gatunki synkretyczne, zwiastuny nowej generacji. A może też jest tak, że dzisiaj grą RPG jest to, co zostanie w kampanii reklamowej określone tym mianem, niezależnie od właściwej przynależności gatunkowej. Wówczas może się okazać, że wkrótce zagrywać się będziemy takimi wspaniałymi rolplejami, jak "Test Drive 9", "Flanker 3.0", czy "Mortal Kombat RPG".
Bo role-playing - to brzmi dumnie!"

Powyższy tekst pozostawiam bez komentarza. Świat Gier Komputerowych posiada/posiadał wspaniałych redaktorów, stworzył najlepszy podział gatunkowy gier (logiczne, strategie, RPG, symulacyjne, zręcznościówki, przygodówki) i to ta gazeta wyrobiła mój pogląd na gry komputerowe, a felietony ManJAka właśnie były w niej najlepsze (ileż to razy pokładałem się ze śmiechu czytając je czasem kilka razy!)
Ulrek jest offline