|
Notki |
Tajemnice Rookgaardu Wyspa początkujacych. Każdy tutaj zaczyna... |
![]() |
|
Opcje tematu |
![]() |
#241 |
Zbanowany
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzi brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe Kotlety z żaby w sosie z Water Elementala
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#242 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 02 08 2005
Lokacja: Przasnysz
Wiek: 35
Posty: 970
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#243 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 15 08 2005
Posty: 805
|
![]() - czyścimy.
Ostatnio edytowany przez Krizz - 28-04-2011 o 17:01. |
![]() |
![]() |
![]() |
#244 |
Użytkownik Forum
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#245 |
Zbanowany
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. |
![]() |
![]() |
![]() |
#246 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4
Posty: 637
![]() |
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który macha swoim fiutem do taktów partytury |
![]() |
![]() |
![]() |
#247 | |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 21 07 2006
Lokacja: Toruń
Posty: 95
Stan: Na Emeryturze
Imię: Matthew van Dyk
Świat: Galana
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii"...
__________________
Cytuj:
Powód: Karmienie troli Hail Tompior /o/ Pozdrawiam wszystkich kumatych supporterów na tym forum!
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#248 |
Użytkownik Forum
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#249 |
Zbanowany
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się... |
![]() |
![]() |
![]() |
#250 |
Użytkownik Forum
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który... *Jeżeli facet jest ubrany na różowo to może oznaczać tylko to, że jest homoseksualistą ![]()
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#251 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 01 06 2006
Lokacja: Kolo Zenka chaty
Posty: 39
Stan: Rookstayer
Profesja: Knight
Gildia: ni ma XP
Świat: Xantera
Poziom: lol
Skille: 16/15
![]() |
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który postanowil strzepac sobie konia a nastepnie pomoc GM'om i Lepperowi. Oni go nie zaakteptowali bo mysleli ze to...
__________________
SZUKAM ZIOMOW NA XANCIE (ROOK) ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#252 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 24 03 2006
Lokacja: Zielona Góra
Posty: 532
Stan: Początkujący
Profesja: Master Sorcerer
Świat: Fortera
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który postanowil strzepac sobie konia a nastepnie pomoc GM'om i Lepperowi. Oni go nie zaakteptowali bo mysleli ze to Gej i postanowili...
__________________
Ostatnio edytowany przez Keel - 29-07-2006 o 19:31. |
![]() |
![]() |
![]() |
#253 |
Użytkownik Forum
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#254 |
Użytkownik Forum
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni... |
![]() |
![]() |
![]() |
#255 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 24 03 2006
Lokacja: Zielona Góra
Posty: 532
Stan: Początkujący
Profesja: Master Sorcerer
Świat: Fortera
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz.. |
![]() |
![]() |
![]() |
#256 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 27 12 2005
Lokacja: UK/Łódź
Wiek: 34
Posty: 1,369
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Elite Knight
Świat: Titania
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec... |
![]() |
![]() |
![]() |
#257 |
Zbanowany
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe pierogi z arbuzami. Jak również poćwiczyć swoje zezowate strzelanie, z Battle. A co porabiał w tym czasie ojciec GMa?
Leżał plackem w sosnowej trumience 50 metrów pod ziemią skuty łańcuchami żeby nie uciekł. Bratem GM jest Andrzej Lepper. Wtedy GM zawołał niegyś widzianego GMa Kiełbacha i powiedział jemu żeby uwolnił tate... Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski |
![]() |
![]() |
![]() |
#258 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 02 08 2005
Lokacja: Przasnysz
Wiek: 35
Posty: 970
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#259 |
Explorer
Data dołączenia: 01 08 2006
Lokacja: Over the Hills and Far Away
Posty: 87
|
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#260 |
Zbanowany
Data dołączenia: 27 01 2006
Lokacja: Daaaaaleko....
Wiek: 32
Posty: 550
Stan: Na Emeryturze
Imię: Azin Therano
Profesja: Rookstayer
Gildia: Rozpadła się :/
Świat: Lucera
Poziom: 10
Skille: 18/18
Poziom mag.: Bd
![]() ![]() |
![]() Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się... Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...
|
![]() |
![]() |