Ehh... miewam różne sny, ale najczęściej dotyczą one przeszłości, lub przyszłości (te, które się spełniły), ale są i takie, których wiarygodności nie jestem do końca pewien.
Oto jeden z nich:
Jestem żołnierzem/komandosem(?), zostaję zrzucony (ze spadochronem) w sam środek wielkiego lasu. Na wyposażeniu mam nóż, karabin snajperski i handgun. Nie wiem po co tu jestem i dlaczego tu jestem. Słyszę podejrzane dźwięki, skradam się. Natrafiam na wrogi oddział. Niezauważalinie przemykam między drzewami, kierując się ku wzniesieniu pokrytym gęstą roślinnością. Wbiegam na nie, padam na ziemię i celuję. Strzelając w głowę jednego z wrogów zabijam go, po czym reszta odpowiada ogniem. Skryłem się za olbrzymim dębem. Przeładowałem broń i wystrzeliwując po koleji każdego z wrogów zacząłem kierować się ku głębokiej przepaści (czemu? sam nie wiem). Biegnę z dużą szybkością starając się przeskoczyć przepaść. Naglę słyszę wystrzał. W moją kamizelkę wbiła się kula, a odrzut spowodował, że wpadłem w przepaść. Tuż przed moim uderzeniem w ziemię ujrzałem ciemność. Ale to była ciemność nie do opisania, to nie taka zwykła, jak się zamknie oczy... Nagle jasne, oślepiające, zielone światło przeszyło mój wzrok. Otworzyłem oczy, jednak nic nie widziałem ani nic nie słyszałem. Po chwili zamknąłem oczy i ujrzałem swój własny pogrzeb.
|